 |
Nie mogą ciągle żyć z tymi
wrzaskami
W końcu trzeba przeciąć nić, on
trzaska drzwiami. / KAEN
|
|
 |
- Jesteś beznadziejny. Zero, taka
podłogowa szmata
Kolejny czuje niemoc, jeszcze ta
chujowa praca
Żaden z Ciebie mężczyzna, w
końcu sobie to uświadom, pizda. / KAEN
|
|
 |
Każdy dzień, rodzi w nich nowy
ból, setki niechcianych słów, tych
odegranych ról... Ten ból! / KAEN
|
|
 |
Kocham cię całym sercem,
zrozum draniu. / Tałi
|
|
 |
Wszystko runie nam na głowę
tak jak domek z kart
Wciąż chcemy zmienić coś, choć
ponoć nie ma na to szans.../ Miuosh
|
|
 |
Czasem , życie się sypie i nie
możesz nic poradzić ,
kiedy wszystko co kochałeś
nagle zaczyna cię ranić ,
możesz się załamać i do ręki
wziąć żyletkę
podjebać swoje żyły i zatrzymać
swoje serce./ Nie dla wszystkich
|
|
 |
biegnę. uciekam przed całym światem. przewracam się. obcy człowiek podaje mi dłoń. wstaję. prowadzi mnie. zamykam oczy. chcę mu zaufać. nie opieram się. idziemy naprawdę długo. wchodzimy do willi. otwieram oczy. jestem przerażona. jest pięknie, wszystko tak jak sobie wyobrażałam, niestety nie ma tam miejsca na uczucia. tylko moja połowa pościeli jest w kwiaty. przygotował ją specjalnie dla mnie. przytulam go. jestem niby szczęśliwa, ale tak naprawdę nie czuję się wyjątkowo. szybko zasypiam, praktycznie bez słowa. on nie reaguje, myśli, że to normalne. śnię o małym domku bez zbędnych wygód, pomalowanym farbą z uczuć. widzę znajomą twarz. zastanawiam się czy to sen, czy koszmar. niespodziewanie czuję znajome, ciepłe wargi na moich. motylki tłoczą się gdzieś w okolicach serca. robi się niebezpiecznie. po zburzeniu naszego miejsca nie chciałam tam wracać, ale odbudował je. włożył w to dużo pracy. łapię go za dłoń i ciągnę na małą sofę. willa i wielkie łoże czekają, ale ja, ja wolę być tu.
|
|
|
|