 |
brak miłości, brak szczęścia, brak sensu. dla niego zaszło Słońce, świat zatrzymał się w miejscu.
|
|
 |
po co mi Ci, co uśmiechają się fałszywie, za plecami jadą równo ale się gajają przy mnie?
|
|
 |
tego co mi daje szczęście nie opiszą żadne słowa. nie możesz mi tego zabrać, a wcale się z tym nie chowam!
|
|
 |
mam szacunek dla prawdziwych, mam pogardę dla fałszywych
zaciskam piąchy za te wszystkie wyrządzone krzywdy
|
|
 |
Zabij mnie świnio z tę miłość do prostych prawd!
|
|
 |
już nie wiem, czy zaczynam żyć, czy przestaję umierać.
|
|
 |
nieraz już chciałem tym pierdolnąć, choć wiem że nie da rady. choć wiem, że mi nie wolno chciałbym z tego się ograbić.
złapać to coś w środku, to coś w sobie zabić. bo ile razy w końcu można powietrzem się dławić?
|
|
 |
jak ten kretyn wierzyłem w Twoje szepty i byłem gotów oddać im się bez reszty - wierz mi.
aż Twój głos nagle zniknął.. i nawet nie było mi specjalnie przykro.
|
|
 |
zacząłem potrzebować tego, na co mówisz bliskość. z nadzieją w sercu, a w oczach z iskrą.
|
|
 |
Należy się zmieniać,by jakim jest się pozostać.Aby zostać trzeba problemom sprostać.Ciągle się zmieniam - tą samą mam postać
|
|
 |
Jak Anioł Stróż ja tuż obok będę.
|
|
|
|