głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika xmalinkax

mój największy problem ? wada ? nie potrafię radzić sobie z emocjami. za to potrafię rozpłakać się z byle powodu przed setką osób. wszyscy doskonale wiedzą  kiedy coś mnie boli  nie umiem tego ukryć  mimo że bardzo bym chciała. gdy czyjeś słowa mnie śmieszą  na mojej twarzy od razu pojawia się uśmiech  mimowolnie. kiedy jestem zawiedziona  albo zła w moich oczach wyczytasz   że właśnie taka dziś jestem. bez problemu też odgadniesz kiedy jestem zakochana.

isthislovee dodano: 25 października 2011

mój największy problem ? wada ? nie potrafię radzić sobie z emocjami. za to potrafię rozpłakać się z byle powodu przed setką osób. wszyscy doskonale wiedzą, kiedy coś mnie boli, nie umiem tego ukryć, mimo że bardzo bym chciała. gdy czyjeś słowa mnie śmieszą, na mojej twarzy od razu pojawia się uśmiech, mimowolnie. kiedy jestem zawiedziona, albo zła w moich oczach wyczytasz , że właśnie taka dziś jestem. bez problemu też odgadniesz kiedy jestem zakochana.

pewność  że nigdy nie będziemy sami. że nie opuścimy mieszkania z torbą na ramieniu trzaskając drzwiami. nie pójdziemy przed siebie  bo zwyczajnie będzie zależało nam zbyt mocno. utkniemy w zamknięciu  którym będzie ta boska przyjaźń  zobowiązująca za każdym razem do pozostania i pilnowania mimo wszystko tyłka tej drugiej osoby.

definicjamiloscii dodano: 23 października 2011

pewność, że nigdy nie będziemy sami. że nie opuścimy mieszkania z torbą na ramieniu trzaskając drzwiami. nie pójdziemy przed siebie, bo zwyczajnie będzie zależało nam zbyt mocno. utkniemy w zamknięciu, którym będzie ta boska przyjaźń, zobowiązująca za każdym razem do pozostania i pilnowania mimo wszystko tyłka tej drugiej osoby.

chciałam Go w tych startych jeansach z plamką po farbie na wysokości kolana  szlugiem między palcami  w szerokiej bluzie  z boskim uśmiechem  szczerzącego się  jak wariat.

definicjamiloscii dodano: 23 października 2011

chciałam Go w tych startych jeansach z plamką po farbie na wysokości kolana, szlugiem między palcami, w szerokiej bluzie, z boskim uśmiechem, szczerzącego się, jak wariat.

życia nie mierzy się przez liczbę oddechów  które bierzemy  ale przez momenty  które zapierają nam dech.:

isthislovee dodano: 23 października 2011

życia nie mierzy się przez liczbę oddechów, które bierzemy, ale przez momenty, które zapierają nam dech.:)

nie znoszę jesieni  bo kiedy tylko założę coś cieńszego od razu napierdala mnie gardło  jest zimno  ciągle marzną mi palce  niekiedy nieruchomiejąc do tego stopnia  że stają się najzupełniej bezużyteczne. nie znoszę jesieni  bo to główny natłok sprawdzianów  prac klasowych i innych w ten deseń. nie znoszę  bo to jesienią się pojawił  jesienią mnie w sobie rozkochał  jesienią oddałam Mu serce  jesienią odszedł.

definicjamiloscii dodano: 22 października 2011

nie znoszę jesieni, bo kiedy tylko założę coś cieńszego od razu napierdala mnie gardło, jest zimno, ciągle marzną mi palce, niekiedy nieruchomiejąc do tego stopnia, że stają się najzupełniej bezużyteczne. nie znoszę jesieni, bo to główny natłok sprawdzianów, prac klasowych i innych w ten deseń. nie znoszę, bo to jesienią się pojawił, jesienią mnie w sobie rozkochał, jesienią oddałam Mu serce, jesienią odszedł.

w tej niespełna minucie przelał mi do świadomości zasady na kolejne zagranie w tej grze. wypuszczając chmarę ciepłego oddechu na płatek mojego ucha zapowiedział  że nie potrzebuje szczęścia  a chce po prostu żyć  z czym beze mnie nie da rady.

definicjamiloscii dodano: 22 października 2011

w tej niespełna minucie przelał mi do świadomości zasady na kolejne zagranie w tej grze. wypuszczając chmarę ciepłego oddechu na płatek mojego ucha zapowiedział, że nie potrzebuje szczęścia, a chce po prostu żyć, z czym beze mnie nie da rady.

przyglądał się moim ruchom przez ramię.   postęp.   rzucił  a Jego klatka piersiowa przylegająca do moich pleców uniosła się kilkakrotnie ze śmiechu.   przestań  dopóki nie spróbujesz.   szturchnęłam Go łokciem w brzuch  biorąc w dłoń naczynie z masą i nalewając trochę do gofrownicy. przykryłam je wierzchem sprzętu.   naszykuj jakieś dżemy  czy coś.   poleciłam Mu. obrócił mnie ku sobie nawijając sobie kosmyk moich włosów wokół palca.   dżemy  czy coś?   mruknął zaczepnie.   przyjdzie czas...   nakarmił mnie pocałunkiem napawając cholerną pewnością  że gofry na które przepis w końcu rozkminiłam nie będą w najmniejszym stopniu smakować tak perfekcyjnie  jak Jego usta.

definicjamiloscii dodano: 22 października 2011

przyglądał się moim ruchom przez ramię. - postęp. - rzucił, a Jego klatka piersiowa przylegająca do moich pleców uniosła się kilkakrotnie ze śmiechu. - przestań, dopóki nie spróbujesz. - szturchnęłam Go łokciem w brzuch, biorąc w dłoń naczynie z masą i nalewając trochę do gofrownicy. przykryłam je wierzchem sprzętu. - naszykuj jakieś dżemy, czy coś. - poleciłam Mu. obrócił mnie ku sobie nawijając sobie kosmyk moich włosów wokół palca. - dżemy, czy coś? - mruknął zaczepnie. - przyjdzie czas... - nakarmił mnie pocałunkiem napawając cholerną pewnością, że gofry na które przepis w końcu rozkminiłam nie będą w najmniejszym stopniu smakować tak perfekcyjnie, jak Jego usta.

kochałam to spojrzenie  choć każda inna osoba łącząc z nim swoje  szybko odwracała wzrok drżąc lekko. kochałam  pomimo wszelkich ostrzeżeń  które jasno mówiły o tym  że Jego oczy  te zespojone ze sobą kryształki w odcieniu szmaragdu  mnie zniszczą.

definicjamiloscii dodano: 22 października 2011

kochałam to spojrzenie, choć każda inna osoba łącząc z nim swoje, szybko odwracała wzrok drżąc lekko. kochałam, pomimo wszelkich ostrzeżeń, które jasno mówiły o tym, że Jego oczy, te zespojone ze sobą kryształki w odcieniu szmaragdu, mnie zniszczą.

pakowałam do torby kolejne ubrania przesycone znajomym zapachem na zmianę wciskając w teksturowe pudła liczne drobiazgi  płyty  książki  zdjęcia  a moje oczy  jakby zupełnie odłączone od tego świata  płakały. żaden nowy rozdział w życiu  żadna czysta kartka na której miałam spisać swoją odmienioną opowieść. po prostu wedle obietnicy  że wytrwam  wciąż żyłam. zostawałam   podczas  kiedy On już się poddał.

definicjamiloscii dodano: 22 października 2011

pakowałam do torby kolejne ubrania przesycone znajomym zapachem na zmianę wciskając w teksturowe pudła liczne drobiazgi, płyty, książki, zdjęcia, a moje oczy, jakby zupełnie odłączone od tego świata, płakały. żaden nowy rozdział w życiu, żadna czysta kartka na której miałam spisać swoją odmienioną opowieść. po prostu wedle obietnicy, że wytrwam, wciąż żyłam. zostawałam - podczas, kiedy On już się poddał.

odstawiając na parapet wysoki kubek na którego dnie pływały jeszcze resztki chłodnej herbaty  mocniej podciągnęłam koc pod brodę. otwierając książkę w miejscu na którym ubiegłego wieczoru skończyłam lekturę  zadrżałam na myśl  że właśnie tak to będzie wyglądać bez Niego   ciągłe uciekanie w historię innych z obawą przeżywania swojej.

definicjamiloscii dodano: 22 października 2011

odstawiając na parapet wysoki kubek na którego dnie pływały jeszcze resztki chłodnej herbaty, mocniej podciągnęłam koc pod brodę. otwierając książkę w miejscu na którym ubiegłego wieczoru skończyłam lekturę, zadrżałam na myśl, że właśnie tak to będzie wyglądać bez Niego - ciągłe uciekanie w historię innych z obawą przeżywania swojej.

it’s like your screaming and no one can hear. you almost feel ashamed that someone could be that important  that without them you feel like nothing. no one will ever understand how much it hurts. you feel hopeless  like nothing can save you. and when it’s over and it’s gone  you almost wish that you could have all that bad stuff back  so you could have the good.   to tak  jakbyś krzyczał  ale nikt nie może cię usłyszeć. czujesz się wręcz zawstydzony  że ktoś może znaczyć dla ciebie tak wiele  że bez niego czujesz się nikim. nikt nigdy nie zrozumie  jak bardzo to boli. czujesz się beznadziejnie  jakby nie było dla ciebie ratunku. a kiedy jest już po wszystkim  praktycznie marzysz o tym  by ponownie przeżywać to całe piekło  bo razem z nim przychodzą też miłe chwile.

uczuciowo dodano: 21 października 2011

it’s like your screaming and no one can hear. you almost feel ashamed that someone could be that important, that without them you feel like nothing. no one will ever understand how much it hurts. you feel hopeless, like nothing can save you. and when it’s over and it’s gone, you almost wish that you could have all that bad stuff back, so you could have the good. / to tak, jakbyś krzyczał, ale nikt nie może cię usłyszeć. czujesz się wręcz zawstydzony, że ktoś może znaczyć dla ciebie tak wiele, że bez niego czujesz się nikim. nikt nigdy nie zrozumie, jak bardzo to boli. czujesz się beznadziejnie, jakby nie było dla ciebie ratunku. a kiedy jest już po wszystkim, praktycznie marzysz o tym, by ponownie przeżywać to całe piekło, bo razem z nim przychodzą też miłe chwile.

przeolbrzymi głaz  w moim gardle  uniemożliwiający mówienie. i niemoc  bezsilność na taką skalę  że nawet łzy nie chciały ze mnie wyjść siłą  sprzeciwiając się moim nakazom. 10 piętro. butelka  za oblanie naszej miłości. i upadek. Ciebie i złożonych mi obietnic. mój uprzedni krzyk  że miłość dodaje skrzydeł. zaprzysiężenie  że miłość uskrzydla. Twoja chęć pokazania mi  że się ze mną zgadzasz. a jedyną myślą jaka mną targa  jest chęć ponownego zabicia Cię miłością.

abstracion dodano: 20 października 2011

przeolbrzymi głaz, w moim gardle, uniemożliwiający mówienie. i niemoc, bezsilność na taką skalę, że nawet łzy nie chciały ze mnie wyjść siłą, sprzeciwiając się moim nakazom. 10 piętro. butelka, za oblanie naszej miłości. i upadek. Ciebie i złożonych mi obietnic. mój uprzedni krzyk, że miłość dodaje skrzydeł. zaprzysiężenie, że miłość uskrzydla. Twoja chęć pokazania mi, że się ze mną zgadzasz. a jedyną myślą jaka mną targa, jest chęć ponownego zabicia Cię miłością.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć