 |
I nic już nie odbuduje tego co kiedyś było między nami./ladyingreen
|
|
 |
I chciałabym obudzić się z tego złego snu./ladyingreen
|
|
 |
A co tam i tak nie mam nic do stracenia i tak już wszystko straciłam co stracić można./ladyingreen
|
|
 |
Byłam naiwna wierząc w każde z Twoich słów.Skąd mam wiedzieć teraz gdzie leży granica prawdy a gdzie kłamstwa./ladyingreen
|
|
 |
I może nadszedł właśnie dzień, aby z tym wszystkim dać sobie spokój i uwolnić się od tych chorych spraw./ladyingreen
|
|
 |
Zraniłeś mnie tak bardzo, zdałam sobie sprawę, że muszę zapomnieć bo to na dłuższą metę nie ma sensu, a Ty nagle po tak długim milczeniu jednak się odzywasz i próbujesz mi wytłumaczyć wszystko.A ja mam dość już tych kłamstw, nie chce słuchać tych wyjaśnień, nie chce mieć już nic z Tobą wspólnego.I mimo, że mam dość Ciebie to nie potrafię powiedzieć koniec, nie potrafię o Tobie zapomnieć.Wciąż Cie potrzebuję mimo, że wyrządziłeś mi tyle złego./ladyingreen
|
|
 |
-Uh!Mój mąż będzie musiał umieć gotować,bo inaczej umrę z głodu-powiedziała zdrapując z patelni niedoszłego naleśnika wywołując falę śmiechu ze strony chłopaka-Mówiłem,że pomogę.Daj to-podszedł próbując wziać patelnie z jej dłoni-Nie!mówiłam,że usmaże Ci naleśniki.Więc siadaj i siedz!-rzekła ze złoscią wyciągając z szafki 3 już patelnię-Kochanie,odłóż to.Ja Ci usmażę-powiedzial przytulając ją do siebie-Ale obiecałam-rzekła marszcząc czoło-Przecież mąż ma Ci gotować.A ja umiem gotować.Ja będę gotował,a Ty będziesz sprzątać-Na te słowa podniosła na niego wzrok robiac dziwną minę-ohoo nie bądz taki do przodu!Nie zamierzam sptrzątać Twoich brudnych skarpetek!-rzekła z udawana obrazą-Cześć dzieciaki!Co robicie?-usłyszeli głos jej ojca odskokując od siebie jak opażeni-dobra,dobra.też kiedys byłem młody.To co dziś jemy?-spytał podchodząc do kuchenki-Boże.Co to?Znowu brałaś sie za gotowanie?-spytał odwracajac się do córki-No chłopcze,ucz sie gotować bo inaczej będzie z wami kiepsko. || pozorna
|
|
 |
nasza miłość wyblakła. uczucia już nie są takie same jak na początku. 'ja Ciebie bardziej' zamieniło się w 'nie chcę Cię znać'. pocałunki stały się odpychaniem siebie nawzajem. godzinne rozmowy zamieniły się w kłótnie. tysiące motylków w brzuchu odleciało, czasem wpadnie jeden, jak iskra nadziei. w sumie już jej nie mam.. nie wierzę w Twoje słowa. nie wierzę w to, że jeszcze kiedyś nam się uda. nie wierzę w Twoje obietnice i w to, że mnie kochałeś. | gazowana
|
|
 |
kamień spadł mi z serca, jak jesienny liść z drzewa, lajtowo kurwa, no nie? | gazowana
|
|
 |
nie powinieneś pozwolić mi cierpieć. | gazowana
|
|
 |
nie dam rady.... :(((((((((((
|
|
|
|