Traktował ją jak przerwę 15 minutową. Była świetna, ale potem wrócił do 45 minutowej lekcji. Zapomniał o poprzedniej przerwie, bo przecież przed sobą miał kolejną i kolejną, kolejną ...
Za każdym razem gdy widziała go z inną zaciskała pięści i powtarzała jak mantrę: "Przecież nie mam do niego żadnych praw. Przecież nigdy nie byliśmy razem. Przecież nigdy mi nic nie obiecywał. Spokojnie".