 |
chcę być dziewczyną, która zmieniła wszystko. dziewczyną, która ma znaczenie. dziewczyną która dała Ci historię do opowiadania.
|
|
 |
nie byli razem, ale miłość między nimi czuło się na kilometr.
|
|
 |
miłość ma smak Twoich ust, temperaturę Twojego ciała, kolor Twoich oczu, zapach Twoich perfum. Twoją postać.
|
|
 |
- lubisz? - kocham. - bardzo? - wiecznie.
|
|
 |
Bo jak się kogoś kocha to wierność nie powinna być żadnym wyczynem
|
|
 |
zderzenie świadomości, tej dobrej i tej drugiej, która z reguły powinna być zła. pomylenie, brak zdecydowania, chęć odnalezienia siebie na nowo. brakuje mi jej. tej jednej, którą kiedyś byłam. to jak polowanie na własną osobowość, własny charakter, który wymyka się z rąk i pląta z innymi. ból, cierpienie zaszyte pod skórą, sposób w jaki upadam. bez znaczenia, bo ona znów jest górą. coś jak podwójna gra. podwójna osobowość, czysta schizofrenia. i skąd mam teraz wiedzieć kim jestem ? która z nich jest prawdziwa ? ta, która kocha, choć sama nie jest kochana, czy ta która serce sprzedała na pchlim targu ? zdecyduj się kobieto, czego tak naprawdę chcesz. pomyśl o przyszłości, nawet jeśli widzisz ją niejednolicie. pomyśl, kim byłaś dla innych. ona ci nie przeszkodzi. tylko do kogo ta gadka ? mój własny cień napawa mnie przerażeniem./nieswiadomosc
|
|
 |
znowu te chore rozkminy, kto powie pierwszy to co oboje wiemy
|
|
 |
gdy rany powoli zaczną się zabliźniać, to wróci, być może zaledwie na krótką chwilę, tak godną wstrzymania oddechu, by znów za chwilę, bez powodu zniknąć, by ten kawał mięsa, zwany sercem na nowo po brzegi zapełnić wyłącznie bólem, by na jej dłoniach pozostawić jedynie krew, w oczach łzy, a na psychice draśnięcie, podobno, kolejne z serii tych kierowanych wciąż nieustannym uczuciem. / endoftime.
|
|
 |
oprócz marzeń, warto mieć szlugi.
|
|
 |
Tracę grunt pod nogami. Coraz trudniej mi oddychać. Nie potrafię ogarnąć swoich myśli. Uczuć też nie. Tak, znowu nadużyto mojego zaufania.
|
|
 |
Możesz być. Tak zamiast powietrza.
|
|
 |
to była miłość, ale ta prawdziwa, pomiędzy dwojgiem ludzi, dla których na świecie nie istniał nikt inny, niż Oni sami, dla których każda z przeszkód, była szansą na zwycięstwo. to dla Nich, nawet śmierć nie była wrogiem, On za Nią, Ona z Niego, dziś choć z zamkniętymi powiekami, wciąż razem, gdzieś parę centymetrów ponad chmurami, na nowo tym razem bez jakichkolwiek barier, wspólnie budują każde ze straconych uczuć, ciesząc się przy tym jedynie sobą. / endoftime, stare z zeszytu.
|
|
|
|