 |
Trzeba jej było zmian, wielkiego BUM i fajerwerków.
Trzeba jej było zbyt wysokich obcasów i makijażu powalającego na łopatki. I zachodów słońca..
|
|
 |
Czasem nie czuła bicia jego serca, chociaż tulił ją z całych sił. Nie słyszała jego słów, a przecież mówił do niej. Kiedy próbowała go dotknąć natrafiała na mur, którego nie potrafiła przeskoczyć i tylko zdzierała ręce do krwi próbując go rozbić. Bez sensu. Była bezradna. A gdy miał oczy zamknięte w ciszy, w niej zakwitało poczucie winy, słabość.. Bo nie była w stanie pokonać labiryntu złych emocji i wyciągnąc go ponad ciemne chmury jaźni.. A przecież tam, nad nimi było słońce.
|
|
 |
A ja proszę pana jestem ciągle samotna, choć mam ładną sukienkę i śliczny uśmiech. To przez te piegi, tak ?
|
|
 |
Była tak cholernie skomplikowana , jedna wielka chodząca sprzeczność , która nie wiadomo jak zareaguje w danej sytuacji , jej stan był zależny od kąta padania promieni słonecznych , kierunku wiejącego wiatru , ilości potknięć o własne wspomnienia.
|
|
 |
Wystarczy, że zamknę oczy, a od razu Cię widzę. Przestaję oddychać, aby poczuć Twój zapach. Staję twarzą do wiatru, aby domyślić się Twojego oddechu... Świadomość, że gdzieś jesteś na tej ziemi, będzie w moim piekle moim malutkim kącikiem raju..
|
|
 |
Miał w sobie coś dziwnego. Czasami pragnęła go tak bardzo choć daleko mu było do ideału. Zrujnował wszystkie wyimaginowane postacie w jej głowie. Pokonał ich mimo, że nie był tak doskonały. Miał jednak wielką zaletę-był realny. Tak realny, że gdy nocą dotykał jej twarzy cała drżała.
|
|
 |
A Ty wróciłeś przerażony. Powiedziałeś, że boisz się widoku wielkiej miłości, która jest w moim małym sercu.
|
|
 |
Wcale nie chodziło o to by zrozumiał. Nie tylko o to. Ja chcę, żeby on przy mnie był. Żeby się o mnie troszczył. Chcę istnieć w jego świadomości jako ktoś więcej niż dziewczyna na sobotni wieczór.
|
|
 |
Siedziałam sama w domu. Wyszłam na balkon z kubkiem herbaty, usiadłam na jednym z leżaków i zaczęłam wpatrywać się w gwiazdy. Kochałam noc, tą magie dookoła. Jak zawsze w takich momentach lubiłam wspominać najszczęśliwsze momenty z mojego życia. Tak się akurat złożyło, że każde z tych wspomnień było o Tobie, o nas. O tym co zaczęło się równie szybko jak się skończyło. uśmiechnęłam się na samą myśl tamtych dni lecz, łzy postanowiły także odegrać swoją role. Nie walczyłam z nimi. Wiedziałam, że kiedyś to nastąpi.
|
|
 |
- Trudno o idealną miłość?
- Nie. Nawet ja nie chcę aż tyle. Chciałabym tylko móc się zachowywać jak zwykła egoistka. Prawdziwa egoistka. Na przykład mówię, że chcę ciastko biszkoptowe z truskawkami, a ty rzucasz wszystko i biegniesz je kupić. Wracasz zziajany i podajesz mi je: „Proszę, Midori, oto ciastko biszkoptowe z truskawkami”, a ja wtedy mówię: „Nie mam już na nie ochoty” i wyrzucam przez okno. Czegoś takiego potrzebuję.
- Zdaje mi się, że to nie ma żadnego związku z miłością – powiedziałem lekko zdumiony.
- Ma. Tylko ty tego nie wiesz. Są okresy w życiu dziewczyny, kiedy to jest nieprawdopodobnie ważne.
-Wyrzucanie przez okno ciastek z truskawkami?
- Tak. Chcę, żeby mój chłopak powiedział: „Zrozumiałem, Midori. Myliłem się. Powinienem był się domyślić, że stracisz ochotę na to ciastko. Jestem głupi jak osioł i gruboskórny (...)
- I co wtedy?
- Wtedy będę go kochać, bo na to zasłużył.
- Myślę, że to kompletny nonsens.
- A dla mnie to jest miłość. Mimo, że nikt tego nie rozumie.
|
|
 |
Czasami mi się wydaje, że mogę bez niego istnieć. Że wcale o tym nie myślę i niczego mi nie brakuje. I że to wcale nie jest istnienie połowiczne, niepełne, wybrakowane jak popsuty przedmiot. Chodzę, mówię, śmieję się, czytam, bawię się, myślę. Ale to nie tak. Zawsze przychodzi moment, w którym coś mnie nagle uderza, że mało nie zwala mnie z nóg. Jakaś porażająca, nagła świadomość niepełności, niekompletności, pustki. Jakbym otworzyła drzwi, za którymi nic nie ma.
|
|
|
|