 |
i śmiesz, po tym wszystkim patrzeć mi w oczy, obściskując inną. zawsze byłeś bezwstydny i chory na znieczulicę, ale teraz przekraczasz wszelkie granice.
|
|
 |
no tak. przecież my się nie znamy. a jesteś z moją przyjaciółką, dlatego, że ją kochasz, a nie dlatego, aby wzbudzić we mnie zazdrość.
|
|
 |
zobaczyłam ją jak mizdrzy się do mojego, eks chłopaka. nie dałam za wygraną. podeszłam do niej i na jego oczach, powiedziałam, że powinna się zwijać, bo zaraz zaczyna się jej zmiana. popatrzyła na mnie, lekceważącym wzorkiem. odwzajemniłam spojrzenie, i z szyderczym uśmieszkiem zapytałam : 'pod którym słupem dzisiaj dajesz?' i odeszłam, z satysfakcją wypisaną na twarzy.
|
|
 |
potknęła się i upadła. leżąc na podłodze, na oczach wszystkich, wybuchnęła spazmatycznym płaczem. ludzie, zaczęli się pytać czy wszystko w porządku, czy nic jej nie jest. nie była w stanie odpowiedzieć. fizycznie było z nią wszystko w porządku. nie miała siły wstać, z bezsilności do tego wszystkiego, co ją spotyka co dnia.
|
|
 |
cały świat zaczął się jej walić. wiedziała, że jest bezradna. zapalając papierosa, wyszła z domu. usiadła na krawężniku, jednej z najruchliwszych ulic i zaczęła powtarzać, 'co będzie to będzie'. nic więcej, nie była w stanie zrobić
|
|
 |
desperacko szukam Cię wśród tłumu z nadzieją, że gdy Cię znajdę, nie będziesz znów otoczony wianuszkiem dziewczyn, nie zauważając mojego istnienia.
|
|
 |
kręciły mnie Twoje czekoladowe oczy. kręciły do momentu, gdy zaczęły kręcić również moją przyjaciółkę.
|
|
 |
kazał mi zapomnieć. wracając do domu, cała roztrzęsiona ze łzami w oczach, zastanawiałam się, jak można zapomnieć o oddychaniu.
|
|
 |
moje serce, nadal bije. pomimo tylu, absurdalnych wspomnień.
|
|
|
|