 |
spadam jak pezet, ale nie jestem jak grubson, nie chcę tego naprawic..
|
|
 |
"żyję. oddycham. tak jak prosiłeś. wieczorami biorę lekki nasenne z nadzieją, że nie będę miała znów koszmarów. z Tobą w roli głównej. Ciebie, umierającego. Twoją ostatnią prośbą było to, żebym żyła. przecież doskonale wiesz, że nigdy nie byłabym Ci w stanie odmówić. po przebudzeniu łykam garść tabletek przeciwdepresyjnych. lekarze twierdzą, że pomagają. ja czuję się tylko odurzona, niczym na haju. ale to nie zmienia postaci rzeczy. to nie zmienia faktu, że nadal Cię czuję. że nadal Cię słyszę. że wciąż widzę Ciebie obok siebie. z domu wychodzę sporadycznie. przestałam dbać o tak nieistotne sprawy jak wygląd czy przyklejony do twarzy uśmiech. ludzie z obawy na to jak zareaguję nie pytają o moje samopoczucie. traktują mnie jak wariatkę. jak uciekinierkę z zakładu psychiatrycznego. tylko dlatego, że kochałam. tylko dlatego, że oddałam swoje serce do depozytu osobie, która nie żyje. osobie, która zabrała narząd odpowiedzialny za mój uśmiech, razem ze sobą. bezpowrotnie." / ?
|
|
 |
w każdym słowie ładuje do Ciebie miliony podtekstów, i wiesz nie jestem w stanie zrozumieć jak dajesz radę je wszystkie odepchnąć?
|
|
 |
i niby wszystko jest, tak jak powinno być..
|
|
 |
Jestes moim nastarszym pragnieniem, jestes moim najdojrzalszym marzeniem.
|
|
 |
boulevard broken of a dreams ..
|
|
 |
I okazuje się, że nikt nas nie okłamał, tylko my zbyt dużo sobie wyobrażaliśmy..
|
|
 |
Jesteśmy dla siebie trochę nielegalni, kochanie.
|
|
 |
uwierz, że ja już niczego od Ciebie nie oczekuję. żadnych skrajnych uczuć, gorących spojrzeń, ani obietnic, które łamiesz, zanim zdążysz złożyć. ja proszę Cię, tylko o to, abyś zniknął z mojego życia, przyznając, że żałujesz każdego z kłamstw.
|
|
 |
a wtedy zostaliśmy sami, tak całkiem niechcący. tacy nadzy, nieokrzesani, Ty i ja mała zakochana w Tobie po uszy małolata, a w koło nas ciemność, cisza. wtedy 1 raz byliśmy tak szaleni, 1 raz byliśmy tak blisko. dzisiaj czyżbyś skreślił to wszystko ?
|
|
|
|