 |
Środek tygodnia, wieczór, temperatura ledwo co przekraczająca zero stopni, większość ogarnia zadania domowe lub odpoczywa pod ciepłym kocem przed telewizorem. Telefon: "do chuja pana, nic się nie dzieje, wychodź ze mną w tej chwili na piwo".
|
|
 |
Czuję się jak małe dziecko, które dostając nową zabawkę, odrzuciło w kąt starą. Z jedną różnicą - kiedy byłam małym dzieckiem dało się to tłumaczyć, nie było mowy o wyrzutach sumienia. Kolejny raz robię remont; zmieniam kształt serca, które w miejscu wykrętów, zagięć i innych zmian, nabrało zgrubień, niczym żyły konkretnie ładującego narkomana.
|
|
 |
I chuj, już się nie martwię. Nie obchodzi mnie jak mnie nazwiesz.
|
|
 |
wstaję o piętnastej, o szóstej kładę spać się
|
|
 |
wyjście na prostą, osobno
|
|
 |
narkotyki, kurwy i chyba to jest nasz świat.
|
|
 |
Mieliśmy być poważni. Tak pięknie to wygląda tylko w wyobraźni.
|
|
 |
kurwa, dziś zostawiasz mnie po raz ostatni
|
|
 |
Garściami brać albo łyżeczką
|
|
 |
idę ciągle, bo mam kurwa jeden bardzo ważny powód
|
|
 |
a gdyby tak byłoby zaufanie między nami
|
|
|
|