 |
[cz.2]- po co Ci ta broń, co Ty zamierzasz zrobić?! - zabić się. - odpowiedziała. w tym samym momencie nacisnęła spust, ledwno kończąc zdanie. nastała cisza. krew spływała jak jej łzy po policzkach przez ostatnie dni, noce, ranki, popołudnia i wieczory. leżał. martwy. ona nienagannie się podnosząc, czując się jak najsprytniejsza oszustka stulecia, kucnęła na łóżku tuż koło jego ciała. nienagannie splunęła mu w jego zakrwawiomą twarz.
- zabrałeś mi siebie kochany. nie pozwolę Ci być eoistą. skoro ja nie mogę Cię mieć to Ty również.
|
|
 |
wydawało mi się, że moje największe wyzwanie w życiu było tym które mi postawiłeś, kiedy musiałam cię zwyczajnie zdobyć, żeby cię zwyczajnie mieć. jednak byłam omylna bo moim największym życiowym wyzwaniem, również postawionym przez ciebie było to, kiedy kazałeś mi być zwyczajnie szczęśliwą. zwyczajnie bez twojej obecności.
|
|
 |
[cz.1]ze stoickim pokojem weszła do budki telefonicznej. z taką samą równowagą przeładowała magazynek, wykręcając numer do niego. jak oszalała frustratka poinformowała go gdzie się znajduję, nie prosząc, swoim oszalałym tonem - rozkazując mu się pojawić w tym miejscu. zdezorientowany i przerażony, nie jej zachowaniem, nie telefonem, samą nią jak najszybciej mógł chciał zjawić się dokładnie w tej samej budce. kiedy znalazł się po drugiej ulicy tuż naprzeciwko niej, ona nadal w niej stała. ujrzawszy go, podniosła broń i przyłożyła ją do skroni przyciskając na tyle mocno, że aż jęknęła z bólu. podbiegł do budki. jednak ona trzymała drzwi od wewnątrz. - otwieraj! - krzyczał zdesperowany, uderzając w szklaną szybę która dzieliła ich jak dotąd jego nieokreślone, niezdecydowane uczucia. destrukcyjnie się wykręcając pocałowała szybę i bezwstydnie puściła mu oczko ze wzrokiem zepsutej wariatki. zniesmaczony, przestał podejmowania próby otwarcia drzwi uznając ją za oszalałą.
|
|
 |
[cz.2]oparła się o telefon. odsunął się, a wtedy ona wymierzyła broń w sam środek swojej głowy. strzeliła. krew roztrysła się po każdej z czterech szyb budki, a ona usunęła się na jednej z nich. upadł. klęcząc przejechał dłonią po jednej z czerwonych ścian po której krew spływała w zwolnionym tempie, o zabarwieniu identycznym jak jej ulubione czerwone wino.
|
|
 |
|
Bywa tak, że kochamy zbyt mocno, że to co czujemy, zamiast uskrzydlać, zwyczajnie nas uśmierca. Pusta otchłań. Tkwimy w czymś, nie będąc do końca pewnym niczego. Poranki stają się szare i monotonne, a noce tak bolesne, jak nigdy wcześniej. Marne szczegóły, szczęście zbite na milion kawałków, pozorne marzenia przestają napędzać bieg, nagle jakby upadasz. Spadasz wciąż w dół, nie potrafisz już inaczej, nie potrafisz zrobić już nic, bo bez choćby jednego sensu dla serca, granice końca stają się coraz bliższe. / Endoftime.
|
|
 |
siedzę na krawędzi, patrząc jak moje życie spada w dół - każdy pomysł, każde marzenie, każdy sensowny cel, lecą w przepaść - a ja? macham beztrosko nogami, w myślach powtarzając sobie: 'jesteś beznadziejna'. / veriolla
|
|
 |
Podkurczone nogi, dłonie wciśnięte pod Jego bluzę i wodzące po gorącym brzuchu, głowa oparta o Jego pierś i bicie serca dobiegające uszu. Jedną ręką masuje moje plecy, drugą włosy. Szepcze o tym, co czuje. Oddychanie jest zbyt trudne.
|
|
 |
|
Boli, bo kochasz. Gdyby tak nie było już dawno po kolejnej kłótni, po prostu byś odeszła./esperer
|
|
 |
Pidżama party, twarz już boli mnie od śmiechu i mimowolnie pojawia się wspomnienie podobnych nocy sprzed roku czy dwóch lat. Gdzieś między atakami tej euforii była masa rozkmin, były pytania, opowieści, marzenia nieśmiało wypowiadane na głos. Wszystkim tym niepewnym wyznaniom przewodziła jeden człowiek - On. Szeptem mówiłam o wspomnieniach wcześniejszych wydarzeń. Obezwładniała mnie tęsknota. Życzenia. Miałam wtedy jedno, największe życzenie: mieć Go znowu. Dziś jest inaczej. Dziś zasypuje mnie wiadomościami. Dziś pachnę Nim i jestem szczęśliwa, najbardziej.
|
|
 |
|
Wiesz uświadomiłam sobie, że tak naprawdę mało jest prawdziwych ludzi. Większość stwarza tylko pozory aby grono ich znajomych na portalach społecznościowych czy numery na liście kontaktów były znacznie większe. Ale czy to ma jakiś sens? Czy ma sens udawanie, puste i nic nie znaczące przyjazne gesty? Na pewno gdybym chciała mogłabym na palcach jednej ręki policzyć ludzi, którym naprawdę zależy na moim szczęściu. Reszta? Reszta to tylko pozornie przyjazne osoby, fałszywe twarze i osoby dla których twoje życie to tylko kolejna świeża sensacja do nowych plotek. Nie warto ufać, nie warto dopuszczać zbyt blisko dosłownie wszystkich, bo dzisiaj prawie nic nie jest prawdziwe. | choohe
|
|
 |
|
Teoretycznie, każdemu mówiła że ma go gdzieś. Że on już jej nie obchodzi i nie jest nikim ważnym w jej życiu. Ale kiedy, przechodziła obok niego miała łzy w oczach. A Kiedy usłyszała jego imię, przegryzała wargi do krwi. / j.
|
|
|
|