 |
To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie.
|
|
 |
Gdy są razem Jej serce płonie jak pochodnia, a w oczach małe węgliki rozniecają ogień. Jego usta śmieją się ciepło. A dusza gra im jedną melodię zwaną miłością. Gdy są osobno świat zamiera w milczącym bezruchu. Oczekując miłości, wierności i zaufania.
|
|
 |
co zrobisz gdy stracimy grunt pod nogami i równowagę uczuć? będziesz ratował nas czy siebie?
|
|
 |
Nie umiem słowami wyrazić szczęścia, jakie spotkało mnie, gdy na mojej krętej drodzę pojawiłeś się Ty. Zburzyłeś szczelną skorupę żółwia, w jaką się opancerzyłam bojąc się miłości. Wniknąłeś do wnętrza mojego serca, które zamknęłam na kilkadziesiąt zamków, a klucze wyrzuciłam w różnych zakątkach świata. Pozwoliłeś mi poznać siebie, tak ażebym zrozumiała kim jesteś. Ofiarowałeś mi miłość, nie oczekując nic w zamian. Dlaczego więc nie zgadzasz się ze mną, że jesteś wyjątkowy? - spytała z nutą niepewności i wahania.- Bo to nie ja jestem wyjątkowy, a Ty. - swoje słowa zapieczętował długim pocałunkiem, wpijając się w jej usta.
|
|
 |
To jedna z tych chwil. Godzin. Gdy płaczesz. I tak pragniesz wsłuchać się w czyiś oddech..
|
|
 |
wiesz kochanie, że jesteś dla mnie wszystkim...
|
|
 |
I to spojrzenie w oczy, które warte jest wszystkiego..
|
|
 |
Czasem bał się powiedzieć jak bardzo ją kocha, a ona nie umiała wyrazić jak bardzo chce to usłyszeć.
|
|
 |
i Kochają się.. nad życie! pomimo wad i kłótni, pomimo wszystkiego.. ;-* ♥
KAROLKU KOCHAM CIĘ BARDZO! ;-* ♥
|
|
 |
Nigdy nie bali się co przyniesie jutro... Wiedzieli, że razem przetrwają wszystko.
|
|
 |
Więc proszę Cię, blisko bądź, kochaj mnie...
|
|
 |
Siedzieli u niej w domu. Oglądali jakiś bezsensowny program. Nagle ona wypaliła 'Pamiętasz tego Konrada z imprezy?' Zesztywniał. 'A bo co?' Uśmiechnęła się. 'Był ostatnio na urodzinach Kamila. Powiedział, że chce ze mną być i będzie na mnie czekał.' Wyszedł na taras. Zapalił papierosa. W momencie, gdy do niego podchodziła wybuchnęła śmiechem. Spojrzał na nią pytająco 'Przepraszam Kochanie, ale uwielbiam, kiedy się tak denerwujesz.' Znów zatruł płuca dymem. Wyciągnęła mu fajkę z dłoni. Pocałowała delikatnie i wciągnęła z powrotem do pomieszczenia. 'Zabiję go, mogę?' Zaczęła się śmiać. Rzuciła w niego poduszką. 'Ooo nie! Wiesz, że właśnie zaczęłaś wojnę?' Prychnęła. 'Że niby mam się bać?' Biegali po całym domu z poduszkami w rękach i uśmiechami na twarzach. W końcu ją złapał. Objął w pasie i podniósł wysoko. Zaczęła krzyczeć 'Puść mnie wariacie!' Postawił ją na ziemi, ale wciąż trzymał dłonie na jej biodrach. 'Nie puszczę Cię. Tym bardziej, że czeka na Ciebie jakiś frajer.
|
|
|
|