 |
Święta bez "Kevina", to nie święta. On wprowadza magię świąt.
|
|
 |
Nie widzę sensu w naszym okazywaniu sobie uczuć.
|
|
 |
Jeszcze niecałe dwa tygodnie temu myśleliśmy, że jesteśmy ekipą, której nikt nie rozłączy. Myliliśmy się. Dołączając te trzy suki do naszego grona, zrujnowaliśmy naszą przyjaźń, która zdawała się trwać do końca naszych dni. Zabrały nam was - dwóch najwspanialszych chłopaków, których nikt nie zastąpi. Zostawiliście nas dla trzech szlachcianek, które myślą, że jeśli są starsze, to można im wszystko. Teraz urządzanie sobie pikniki podczas przerw i myślicie, że jesteście najlepsi w szkole, bo na środku auli macie rozłożony pojebany kocyk i lansujecie się z trzema panienkami.
Bez obrazy, ale PIERDOLCIE SIĘ !
|
|
 |
Nadszedł czas, w którym spełniają się nasze najskrytsze marzenia.
|
|
 |
Zabierasz mi dech w piersiach.
|
|
 |
Nie, nie grożę Ci, ale znienawidzę Cię, gdy nie powiesz mi tych dwóch słów, które są najpiękniejszymi słowami dla nastolatków, a wiem, że chcesz powiedzieć je już od dłuższego czasu.
|
|
 |
dwa słowa, dziewięć liter. Powiedz to i jestem Twoja ! / catchmeifyoucan93
|
|
 |
Mrucząca słuchawka moim ulubionym głosem przez kilkadziesiąt minut na dzień i tona liter na ekranie komputera, to jest to co w tym momencie uszczęśliwia mnie najbardziej ♥. / catchmeifyoucan93
|
|
 |
nienawidzę, kiedy mierzysz mnie wzrokiem delikatnie przygryzając wargę. kiedy moje usta krzyczą o dotyk Twoich. a ja mam obowiązek przytrzymywać je zębami bo niestety nie mam w pobliżu sznurówek, a tych od trampek niezwykle mi szkoda.
|
|
 |
cała zakrwawiona, podbiegła do niego. - nie, nie, nie. - zaczęła krzyczeć, szczypiąc się na wszystkie możliwe sposoby. - jesteś i będziesz. tak, tak, tak. - wypowiadała pomiędzy próbami na złapanie oddechu. ręce. pokaleczone od szkła ręce. rozbijanie filiżanek z których wspólnie pijali czekoladę wymieniając się najsłodszymi pocałunkami świata. jego puste, tępe spojrzenie, utwierdzające ją w fakcie, że o dziś musi radzić sobie sama. jak dziecko oddanie do domu dziecka. jak szczeniak, oddany do schroniska. - bądź. nie rób mi tego. - błagała osuwając się z niemocy na nogach. - byłem. przepraszam, że byłem. - wypowiedział, napięcie odwracając się w drugą stronę. wiedząc, że gorszą krzywdę zrobił jej swoją obecnością niż tym, gdyby nigdy się nie pojawił. pozostawiona sama sobie z zakrwawioną koszulka, zaczęła strzepywać opiłki porcelany, które ówcześnie starała się wgniesć w swoją klatkę piersiową z nadzieją, że uda jej się dotrzeć do serca, uciszając jego krzyk. nieskutecznie.
|
|
 |
nie ma nic gorszego od zwyklego przyzwyczajenia. od zwykłego wyciągania z szafki dwóch kubków zamiast jednego i wybuchanie płaczem, na samo dno herbaty. nie ma nic bardziej toksycznego niż nadzieja, że coś trwa wiecznie. że uczucia nie przemijają, a ludzie nie odchodzą. widywanie kogoś jedynie po zamknięciu swoich oczu jest najgorszą, najbardziej prymitywną formą cierpienia. zapomnienie zapachu, dreszczy na plecach poprzedzonych dotykiem. z czasem spojrzenia, które kiedyś było wszystkim. a to wszystko odeszło, pozostawiając nas z pustymi rękami i sercem, jak okradziony ze swojego minimalnego dobytku, bezdomny. bez niczego.
|
|
|
|