 |
Sama szukam swoich ścieżek, lubię wracać do wspomnień, śmiać się z niczego i rozmawiać-
najczęściej bez sensu, zazwyczaj jestem uparta...
nie wybiegam za bardzo w marzenia...
|
|
 |
pomimo codziennych łez, wylewanych w rękaw bluzy, pomimo blizn, po każdym z zadawanych ciosów w serce, nadal chciałabym, żeby to właśnie On był moim prezentem na gwiazdkę. / endoftime.
|
|
 |
Zamilknę, kochanie. Dopalę papierosa, zgaszę go butem o chodnik, już nic nie powiem. Nie pożegnam się. Po prostu odejdę bez słowa, tak jak chcesz. Zarysem mojej sylwetki rozproszę w cieniu wspomnienia. Spojrzysz za mną, zawsze patrzysz. Może uronisz łzę. Odwiecznie masz z nimi problem. Przypomnisz sobie. Tamte pocałunki, te pierwsze. Pierwszą spędzoną razem noc. Pierwsze, niepewne jeszcze, dotyki. Krótki szloch stłumiony przez szalik. Wiedz, że ja także będę katował się od środka. Niepocieszone serce wbije mi ostrze w brzuch, będąc w furii. Zginę. Z szyderczym śmiechem ku samemu sobie, umrę tracąc wszystko, co miałem. Przepraszam, kocham Cię. / pierdol.sie.kocie
|
|
 |
a pod choinkę, bez zbędnych opakowań, świątecznych papierów, lśniących wstążek czy wielkich, czerwonych kokard, zawiązanych na czubkach każdego z prezentu, wystarczysz mi Ty. / endoftime.
|
|
 |
nie potrafię odpowiadać uśmiechem na uśmiech.
|
|
 |
nienawidzę, kiedy mierzysz mnie wzrokiem delikatnie przygryzając wargę. kiedy moje usta krzyczą o dotyk Twoich. / abstracion.
|
|
 |
Jeśli nie masz co powiedzieć, to nie otwieraj gęby, kłapiesz głupim ryjem jakbyś sam był
kurwa święty. Niektórzy jak mendy żyją na cudzych jajach, wypierdalaj! Zakompleksiony pajac.
Zgraja takich jak ty może czyścić nam buty, zjeżdżaj do budy nie masz honoru kundlu zapluty.
Niepotrzebne nam nuty, gramy muzykę miasta, daj na full, wdepnij gaz niech opony mielą asfalt.
|
|
|
|