 |
za tą muze stara cię zajebie w domu ziomuś, jak żona pijaka, wiecznie spadasz ze schodów. co gdyby nie my? co byś zrobił teraz? łoił patelache pod lot trzmiela. jedyny taki skład to alkoterapia, po porady dzwoni do mnie twój pieprzony psychiatra.
|
|
 |
słyszysz jak młynek, twoją przyszłość mieli.
|
|
 |
wierzysz w życie po śmierci, to sobie wierz, ja sprawię, że przestaniesz wierzyć w to życie przed.
|
|
 |
dziś gdzieś między wdechem, a wydechem. między uderzeniem, a bólem. między jednym a drugim, w ułamkach sekund, odnajduję szczęście.
|
|
 |
chciałabym, żeby był teraz gdzieś obok, przy mnie i tylko dla mnie, żebym mogła wtulić się w jego klatkę piersiową, a on bez zbędnych słów i uprzedzeń, zatracałby się w każdej z sekund spędzonych tuż obok mnie, mając do własnej dyspozycji nawet najmniejszy milimetr ciała. niezważając na czas, nie myśląc o jutrze i o tym co będzie za chwilę, sekundy stałyby się jakby wiecznością, tą najcudowniejszą, dzięki której sensem wszystkiego staje się jedynie istnienie, życie, w prawdzie może to niecodzienne lecz bez względu na to jak jest, wciąż wspólne. / endoftime..
|
|
 |
zabawne, że w jednej osobie może znajdować się wszystko to, co daje Ci szczęście.
|
|
 |
Poprzez nasze absurdalne kompleksy kryjemy w sobie to co najlepsze. Czy warto ?
|
|
 |
Czemu mam cokolwiek naprawiać, się starać, nie warto...nic to nie zmieni....będzie jak dawniej.
|
|
 |
to uczucie, kiedy kilka liter tworzących jego imię, może wywołać na mordce uśmiech, w jednej chwili przywracając całkowity sens istnienia szczęścia. / endoftime.
|
|
 |
Dbać o swoich bliskich, nie tylko o siebie.
Postępować tak, by nie znaleźć się na glebie.
Stawiać na ludzi, tych których jestem pewien.
Tych, których łączy jedność, nie pieniędzy szelest.
|
|
 |
Patrzysz na mnie tymi swoimi oczami i uśmiechasz się w ten irytujący sposób i dajesz mi dobrze do zrozumienia, ze nigdy nie będzie " nas ", a i tak nadal kocham Cię jak idiotka i planuję jak będzie wyglądać nasza przyszłość.
|
|
|
|