 |
z nieznanych przyczyn dzisiaj się nic nie liczy, przy czym nie myśl o niczym, chyba, że o mnie. /Fokus
|
|
 |
Momentami sama zastanawiam się dlaczego tak jest, stawiając przed sobą tysiące pytań, na które jeszcze nigdy nie zdołałam sobie odpowiedzieć. Zaprzątam myśli, dodając do nich następne tak sprzeczne jak zawsze ot tak mając nadzieję, że to coś da. Mogę w ciszy godzinami siedzieć na łóżku próbując zrozumieć sens tego jak jest. Mogę łamać granice możliwości zarazem stawiając kolejne jeszcze mocniejsze bariery rzeczywistości. Mogę wiele, ale właśnie tego czego pragnę najbardziej, po prostu nie potrafię. Nie potrafię znaleźć tego sensu. Nie potrafię zrozumieć najmniejszych ze szczegółów, paru cech ludzkich i niezliczonej ilości uczuć. Nie potrafię zrozumieć życia, a może zwyczajnie już nie chcę go rozumieć. / Endoftime.
|
|
 |
przechodzisz przez sześć stopni rozstania: pierwszy: myślisz, że najgorsze to złamane serce. co Cię zabije jest drugim etapem, a trzeci, to gdy Twój świat łamie się w pół. i czwarty: pomyślisz, że już Ci lepiej. piąty: zobaczysz ją z kimś innym. i szósty, gdy przyznasz, że może trochę spieprzyłeś. /The Script
|
|
 |
pijesz, palisz, patrzysz, jak przeszłość idzie z dymem. udajesz uśmiech, tak, kłamiesz i mówisz: 'mam się lepiej niż kiedykolwiek' i że twoje życie jest w porządku. cóż, nie jest. robisz to wszystko z desperacji. przechodzisz przez sześć stopni rozstania. /The Script
|
|
 |
przeczytałeś książki, obejrzałeś programy. jaki jest najlepszy sposób - nikt nie wie. medytacja, hipnoza.. wszystko by oderwać myśli, ale to nie działa. robisz to wszystko z desperacji. przechodzisz przez sześć stopni rozstania. /The Script
|
|
 |
muzyka śnieżnych pól i krótkich dni, różowych nocy, ciepłych ust i wietrznych chwil. /Bisz
|
|
 |
tyle razy myślałem że to koniec, wiesz? zacieram dłonie, pada śnieg, zaciskam dłonie w pięść. ta iskra płonie gdzieś - jeszcze trzeba iść. wiem, że ten na drzewach śnieg jest tak samo zimny jak ten we mnie /Pezet
|
|
 |
jeśli chodzi o wrogów, to jest jeden największy: czort, z którym nie pomoże wygrać siła mięśni. nie pomogą pięści, ból wykrzywia usta, codziennie mu patrzę w pysk w odbiciu lustra. /Słoń
|
|
 |
z moich fundamentów wiary pozostała garść trocin. /Słoń
|
|
 |
Może to nieważne, a może zwyczajnie nieistotne, ale tęsknię. Tęsknię, i to naprawdę boli. To co czuję jest niczym, bezpośrednia pustka jak nigdy dotąd. Nie chcę nic już mówić, a zarazem mam Ci tak wiele do powiedzenia. Nawet godzinami poopowiadać o tych najzwyklejszych sprawach, takich jak ocena w szkole czy kolejnym marnie spędzonym dniu, nawet to. Dawniej, mogłam mówić bez przerwy, a Ty nigdy nie przestawałeś słuchać, nigdy nie powiedziałeś, że po prostu Cię to nie interesuje. Interesowało Cię, nawet te najbanalniejsze rzeczy, nawet to co zjadłam dziś na obiad. Kiedy bolało coś wewnętrznie, a łzy dobijały się do oczu, byłeś, zawsze chciałeś być, a przecież nie musiałeś, nigdy o to nie prosiłam. A dziś? Nawet kiedy proszę, kiedy płaczę i nie potrafię przestać, Ty nie reagujesz. To nie Ty. To nie ten, którego kochałam. To nie to serce, które przecież tak kochało mnie. / Endoftime.
|
|
 |
To nic, że to co mam to zaledwie serce. / Endoftime.
|
|
|
|