 |
|
Próbuję otworzyć oczy,
huk rozlepianych powiek wiruje mi w głowie.
Powietrze jakieś takie cięższe,
chłepcę je, chłepcę powoli na zewnątrz i do środka.
|
|
 |
|
Tak często cię widzę,
choć tak rzadko spotykam,
smaku twego nie znam,
choć tak często cię mam na końcu języka…
|
|
 |
|
Gdzieś pośród sześciu miliardów głów
Dwie pary rąk, dwie pary nóg – na zawsze,
Ty i ja…
|
|
 |
|
Damy radę, ale
Trzymajmy się razem, ale,
Kochanie, damy radę, ale
Trzymajmy się razem, ale,
Ale nigdy nie każ mi wybierać
I nigdy nie każ mi wybierać.
I nigdy nie każ mi wybierać,
Bo jeszcze wybiorę źle!
|
|
 |
|
Śmiejesz się w głos, nie obchodzi cię to, czy ustoję, czy upadnę…
|
|
 |
|
Wczoraj nie liczy się,
bo wczoraj nie było.
|
|
 |
|
Mówią, żeś wredna i niebezpieczna,
że prędzej czy później staniesz w moich drzwiach,
że w twe sidła łatwo wejść jak nożem w masło,
z drugiej strony uciec nie ma jak.
|
|
 |
|
I zabraniają ust całować płci tej samej,
a sami dają mi karabin,
każą strzelać do ludzi innej wiary.
|
|
 |
|
Hej, ja przed tobą umieram,
masuj obolałe niedomówienia,
tylko w tobie nadzieja,
teraz chore serce otwieraj
bez znieczulenia.
|
|
 |
|
Pamiętam jak traciłam oddech. Jak serce zaciskało się i nie chciało dalej bić, a łzy spływały wąskimi stróżkami po policzkach. Pamiętam jak każda moja cząstka rozpadała się na jeszcze mniejsze kawałki, a ja nie potrafiłam nic zrobić, aby kolejny raz nie dopuścić do takiego stanu. Cierpienie zawładnęło moim całym ciałem, moimi myślami. To ono mną kierowało, ja.. ja byłam jak marionetka na sznurkach, tak często pozbawiona zdolności racjonalnego myślenia. Nie radziłam sobie jak chciałam, ale zawsze próbowałam. I chociaż nie było obok nikogo kto powiedziałby 'tak bardzo Cię rozumiem i chcę Ci pomóc' to nie wiem skąd, ale powoli nabierałam sił, aby podnosić się z tego głębokiego dna. Każdego ranka wstawałam z łóżka, chociaż nowy dzień nie zdawał się być lepszy od poprzedniego. Ja walczyłam o siebie, chociaż wszystko wokół mówiło mi, że powinnam się już poddać. / napisana
|
|
 |
|
Żaden dzień nie był tym moim wymarzonym jutrem. Nagle zaczęłam żyć w świecie pozbawionym barw i musiałam przyzwyczaić się do szarości dnia. Nie wiedziałam jak się czujesz, czy się uśmiechasz. Nie miałam pojęcia jak zmieniło się Twoje życie kiedy mnie już w nim nie było. Próbowałam sobie poradzić z przeszywającą tęsknotą i z sercem, które nieustannie wyrywało się w Twoją stronę. Musiałam oswoić się z porażką, chociaż to było tak bardzo trudne. Serce nie lubi dowiadywać się, że nie jest kochane, nie potrafi się z tym pogodzić. Ono potrzebuje prawdziwych uczuć płynących z obu stron, a nie tylko z jednej. Jednak musiałam jakoś z tym żyć, nauczyć się patrzeć na świat w tej okropnej ciemności, która od dawna mnie otacza. Nie miałam innego wyjścia, przecież w żadnym momencie nie mogłam się poddać. Obiecałam Ci życie, chociaż nie takiego życia chciałam. Jednak nie mogłam zrezygnować. Nie ja. / napisana
|
|
 |
|
Jedyna rzeczą, która sprawiała mi trudność było odzwyczajenie się. Od rannych pobudek kiedy musiałeś wstać wcześniej ode mnie i nie pozwalałeś mi dłużej pospać. Od chwil kiedy próbowałeś wytłumaczyć mi matematykę i śmiałeś się z każdej mojej pomyłki. Długo nie mogłam zasnąć bez Twojego 'dobranoc grubasie', trochę minęło zanim przestałam czytać stare wiadomości, nie wiem kiedy byłam w stanie usunąć Twoje zdjęcie z telefonu, którego tak bardzo nie chciałeś widzieć na mojej tapecie. Zawsze słysząc Twoje imię przed oczyma miałam Ciebie a oglądając mecz w telewizji Twojej ulubionej drużyny przypominało mi się jak zawsze się kłóciliśmy kto wygra. Ale wiesz, czasem trzeba po prostu czasu a czas to morderca.
|
|
|
|