 |
zabawiłeś się, jesteś zadowolony, no i co.? mam Ci teraz bić brawo.?
|
|
 |
Wzięła garść tabletek, bo to nic nie boli.! Połykając wszystkie zasnęła powoli. Chce być aniołem umierając śniła rozłożyła skrzydła oczy otworzyła '
|
|
 |
Miłość to coś więcej niż przyjaźń :**
Nie każdy ją odczuje...:((
|
|
 |
` .. Włorzyła słuchawki do uszu.
Zaczęła wyglądać przez okno ,patrząc w gwiazdy i tak ,aż do świtu ,z nadzieją na lepsze jutro .. `
|
|
 |
To nie tak, że się poddałam . Po prostu daję spokój, bo to nie ma żadnego sensu.
|
|
 |
Aniele śmierci proszę powiedz mi, czemu w stosunku do nas jesteś obojętny, najlepsze są dla ciebie młode ofiary, nigdy nic cie nie zrobiły a traktujesz je jak psy
|
|
 |
obgadywanie mnie z kolegami nazywasz zemstą? brawo. twój wskaźnik intelektu widocznie maleje.
|
|
 |
gdybym miała w dłoni nóż i możliwość wyboru między Tobą i Twoim sercem, nie wiem co bym wybrała. serce przynajmniej mogłabym sobie obramować i powiesić na ścianie. serce nigdy nie przelizałoby się z inną. mogłabym sobie je tulić do woli i nie narzekałoby, że już nie może oddychać od nadmiaru uścisków. jedynymi wadami wyboru jego zamiast Ciebie byłby fakt, że ten nędzny mięsień nie byłby w stanie powiedzieć mi, że mnie kocha. o zabraniu na zakupy, nie wspominając.
|
|
 |
a za te Twoje cudowne dołeczki w policzkach byłabym skłonna oddać parę swoich ulubionych butów. a w moim mniemaniu to całkiem sporo poświęcenie jak dla faceta, więc doceń.
|
|
 |
wolałam kłamać, że jesteś mi obojętny. bo ludzie na których nam zależy, odchodzą najszybciej.
|
|
 |
rzuciłeś mnie na łóżko, skrupulatnie całując moją szyję. Twoje ręcę badały każdy centymetr mojego ciała, a Twój oddech przesiąkał do cna rozkoszą. właśnie wtedy zrozumiałam, że kochasz moje ciało. tylko je. że dusza czuje się ewidentnie pominięta. żałuję, że się nie myliłam. żałuję, że kiedy doszłam do owego wniosku i chciałam po prostu wstać i wyjść, Ty mi na to nie pozwoliłeś. i dokończyłeś miłość. miłość względem mojego ciała. wbrew mojej duszy.
|
|
 |
z własnej inicjatywy tracisz kogoś kto był dla Ciebie wszystkim. udając przed samą sobą, że sobie bez niego poradzisz - zrywasz bo nie jest dość dobry. właśnie wtedy zaczynasz się dusić, jakby ktoś jednym przecięciem odciął Ci dopływ tlenu. właśnie wtedy na klatkę piersiową spada Ci gigantyczny głaz, a Ty nie wychodzisz z pokoju, łudząc się, że po za nim jeszcze dogłębniej będzie do Ciebie dochodzić, że jego już nie ma.
|
|
|
|