  |
|
Wieczór. Wracałam zmęczona treningiem. Nagle usłyszałam wyłaniającą się z torby melodyjkę - zawsze dzwonił, gdy wiedział, że mam przechodzić przez ten ciemny park. Czułam się wtedy bezpieczniej. Rozmawialiśmy, gdy nagle zobaczyłam grupę kolesi stojących przy ławce. Powiedziałam mu o tym. Wiedziałam, że szykują się kłopoty - kazał mi grać na czas i rozłączył się. Zdziwiona szłam z trzęsącymi się nogami przed siebie. Typki zaczęli się do mnie rzucać. Próbowałam załagodzić sytuację, ale nic z tego - zabrali mi torbę, gdy nagle zobaczyłam jak w naszą stronę biegnie grupa kolesi - to byli jego kumple. Kojarzyłam ich. W kilka minut swoje rzeczy miałam z powrotem. Spytali czy jestem cała i odprowadzili mnie pod dom. Ciągle zadawałam pytanie: "Ale jak, skąd?". W końcu jeden z nich spojrzał na mnie, zatrzymał się i dodał: " Masz tak zajebistego chłopaka, że dba o ciebie nawet z odległości, doceń to."
|
|
 |
Czy będzie ktoś kto nie pozwoli mi płakać przez najbliższe dni?
|
|
 |
Wiem, że stałam się zimna. Cieszę się, jak głupia, gdy wiem, że jesteś gdzieś tam, wykończony myślami o mnie. Należy Ci się.
|
|
 |
Zabierz mnie ze sobą - przecież bez Ciebie nic tu nie mam.
|
|
 |
Odkryłam przed Tobą wszystko - swoje lęki, pragnienia, marzenia, obawy, smutki, radości, grzechy, szaleństwa, uczucia, bariery. Byłam całkiem naga, ale Ty i tak wolałeś żebym ściągnęła ubrania.
|
|
 |
Dławię się każdym dniem bez Ciebie, skarbie.
|
|
 |
Nie chciałabym żeby okazało się, że pozwoliłam Ci zostać w swoim życiu dłużej niż na to zasługiwałeś.
|
|
 |
ˇ Byliśmy na tej samej imprezie. Około pierwszej kumpel uniósł w górę pustą butelkę po piwie. -Gramy, pytanie albo wyzwanie! -zagaił. Usiedliśmy w niedbałym kręgu, kolejne osoby zaczynały kręcenie. W końcu szkło trafiło w Jego dłoń, a kręcąca się butelka w końcu zatrzymała się wskazując na mnie. -Wyzwanie. -wymamrotałam. Uśmiechnął się do mnie, na co serce zabiło zdecydowanie za szybko. Tak dawno tego nie robił. -Pocałuj mnie. -polecił mi na co zareagowałam krótkim lękiem. Zbliżyłam się do Niego i połączyłam nasze wargi w całość na dobrą minutę, delektując się na powrót Jego bliskością. Wróciłam na swoje miejsce i zakręciłam niedbale, przyjmując współczujące spojrzenia znajomych, którzy doskonale wiedzieli jak bolało mnie rozstanie. Butelka wykonała ostatni obrót i zatrzymała się, na Nim. -Pytanie. -podrapał się po karku. Przełknęłam ślinę. -Kochasz mnie jeszcze? -wybełkotałam. - Jak wariat. -odpowiedział po czym otworzył ramiona ze świadomością, że zaraz się w nich znajdę.
|
|
 |
Nie pozwól mi moknąć w tym deszczu obojętności.
|
|
|
|