 |
właśnie dlatego czasem na chwilę trzeba stracić wszystko, by móc zrozumieć jak szczęście jest blisko nas, Ty o tym wiesz, nie możesz poddać się bez walki
|
|
 |
często czuję się samotna, nawet gdy z kumplami jestem i kilka razy o to miałam już pretensje i upadam, pierdolę, że się znowu nie układa i powtarzam że już miałam nie upadać...
|
|
 |
dzisiaj znamy się gorzej, bo wiem musieliśmy dojrzeć i mijamy się na dworze, często unikając spojrzeń i myślę o nim ciągle, choć byliśmy niepoważni brak mi go najmocniej, lecz to mój wymysł wyobraźni jest
|
|
 |
Przeszłość skasowałam pewnej nocy, tak po prostu
Zostało po niej kilka oczywistych wniosków.
|
|
 |
To nie brak miłości, to nie błędy, to nie sprzeczki sprawiły, że nie ma już mojego M i Twojego Y. To kłamstwa, które leciały jak najpiękniejsze ptaki z Twoich ust wprost do mnie. Zachwycały mnie swą nietuzinkowością, różnorodnością i oryginalnością. Sprawiały, że nie potrafiłem oddychać ani spać wciąż myśląc o każdym słowie i wyrazie Twojej twarzy wypowiadającej go. Biegłem za każdym wyrazem jak dziecko za motylem na łące. Chciałem je uchwycić i zachować już na zawsze w sercu wraz z Twoim spojrzeniem. Chciałem by były definicja Twojego imienia i Słońcem w pochmurne dni. Ale za chwilę obraz malowany Twoimi czerwonymi wargami spadł i rozpadł się na części. Miał na sobie pokrywę iluzji, która również zamieniła się na drobne fragmenty. Ptaki okazały się sępami. Jestem jak Prometeusz, ale różni nas to, że ja ukradłem Anioła Bogom, a oni za karę zesłali sępy by codziennie na nowo zjadały moje serce.
|
|
 |
Ty ..nie masz nic, my nie mamy nic, ja nie mogę żyć tak, mówić, że jest git gdy jest pizda
|
|
 |
wspomnienia, które iskrzą jeszcze dziś oczy szklą
|
|
 |
coraz częściej nad ranem, w mojej głowie pędzą myśli, zbyt wiele się zdarzyło odkąd ostatnio gadaliśmy
|
|
 |
nie jest dobrze, nocą padam na wyro bez siły, mimo tego to jedyny moment dnia, gdy bywam szczęśliwy
|
|
 |
tysiące słów, dziele na prawdę a potem pomnożę je przez obietnice wtedy zrozumiem, co tu jest ważne bo wynik pokaże mi jakie jest życie
|
|
 |
Stoję przed lustrem i zastanawiam się co jest takiego we mnie, w moich oczach, a może w krwi, że zasłużyłem na karę, która ma trwać całe życie. Czemu zostałem skreślony jak źle napisany wyraz? Przecież to nie ja trzymałem długopis, nie ja pisałem każdą literę, nie ja źle się stworzyłem. Co sprawia, że ludzie widzą we mnie niepotrzebny przedmiot, który ciąży i zajmuje miejsce? Czemu tak się dzieje, że tak szybko zostaje oceniony, przez to, że ktoś mnie podarł na kawałki i wyrzucił jak śmiecia? Czemu teraz wszyscy widzą we mnie śmiecia i umieszczają mnie do w koszu? Czemu przez jedną osobę ludzie nie widzą we mnie człowieka? Przecież wyglądam jak oni. Jak każdy inny człowiek. Czemu błądzić jest rzeczą ludzką, mi nie wolno? Czemu każda moja porażka to Wasz powód do wbijania gwoździ do mojej trumny? Może i masz rację, może masz prawo wbić we mnie tusz robiąc we mnie dziurę, zgnieść i wyrzucić do kubła na odpady mówiąc: przecież to tylko śmieć.
|
|
 |
Tak kiedy patrzę na niebo, widzę marzenia na gwiazdach.
Masz cel, cel osiągaj i nie spoczywaj na laurach.
Droga przez nas obrana musi się ciągnąć do śmierci.
Bo jak nie mamy o co walczyć życie jest nudne, no wierz mi.
|
|
|
|