 |
Prędzej mój cień odwzajemni moje uczucie niż Ty.
|
|
 |
A w Twoich oczach wciąż tylko kłamstwa.
|
|
 |
Nie lubię siedzieć w domu, słuchać kłótni za ścianą. Nie lubię biegać po śniegu, w śnieżycy, marznąć. Nie lubię uczyć się godzinami bez efektów. Jednak najbardziej nie znoszę Ciebie. Zraniłeś mnie, niczym już tego nie odkupisz. Myślę jednak, że inne też nabiorą się na ten kit, który wciskasz na początku każdej znajomości.
|
|
 |
Takie zachowanie właśnie uwielbiam. Najpierw piszesz, mącisz mi w głowie, a potem unikasz, blokujesz na każdym serwerze i dajesz wyraźnie do zrozumienia, że to już koniec. Ilu takich palantów jak ty jeszcze mi się przytrafi?
|
|
 |
kłóciliśmy się. wyzywałam Cię od najgorszych. dostałeś kilka razy ode mnie w twarz. nie żałowałam, kiedy wyszedłeś trzaskając drzwiami. byliśmy kwita. płakałam, ale to nie miało dla mnie żadnego znaczenia. łzy w moim życiu stały się równie neutralną czynnością co mycie zębów. płacz w porównaniu do tego uczucia które mnie przepełniało, kiedy odebrałam telefon od jakiegoś starszego, zachrypniętego policjanta, mówiącego mi, że zginąłeś w wypadku, są niczym. uczucie, które rozdzierało moje wnętrzności od środka. to paskudne uczucie, jakby Twoją klatkę piersiową przygniatało coś w rodzaju kilkudziesięcio kilogramowego głazu. nic nie równa się ze świadomością, że moje ostatnie słowa, które skierowałam w Twoją stronę, brzmiały; 'życzę Ci, aby Cię szlag trafił!' te niewyobrażalne wyrzuty sumienia, jak gdybym to ja była sprawczynią tego wypadku. jak gdybym to ja zajechała Ci tą cholerną drogę.
|
|
 |
a teraz okazuję się, że nawet Twój uśmiech na mój widok był zwykłym szczękościskiem.
|
|
 |
nawet jeśli otworzę drzwi i będę kazać Ci się wynosić, gestykulując rękoma jak uciekinierka z zakładu psychiatrycznego, nie odchodź.
|
|
 |
twierdzicie, że jesteście twardzi. a to my, nosimy nie wygodne szpilki przez które mamy dziesiątki odcisków, tylko po to, żeby nasze nogi wyglądały zniewalająco. to my musimy umierać z bólu przy wydawaniu na świat dzieci. my poddajemy się licznym zabiegom, 'bo żeby być piękną, trzeba cierpieć.' to Wy podziwiacie nasze nogi, zacierając ręce. to Wy chcecie zostać ojcami i pragniecie podziwiać piękne i urodziwe kobiety. ale przecież to Wy - mężczyźni się dla nas poświęcacie i jesteście twardsi od niejednego kamienia. no pewnie.
|
|
 |
tak naprawdę to Wy - faceci jesteście nic nie warci. to od nas zależy istnienie każdego z Was. więc proponuję nam nie podskakiwać bo jeśli się zirytujemy to przestaniemy rodzić dzieci. a uwierzcie, że wymarcie gatunku ludzkiego nie musi należeć do najprzyjemniejszych rzeczy.
|
|
 |
a gdy będziemy mieć po 80 lat, podbiegnę do Ciebie ze swoim balkonikiem i stwierdzę, że skoro nie żyliśmy razem to chociaż umrzeć powinniśmy wspólnie.
|
|
|
|