Łzy, drżące dłonie, przygryziona warga to wszystko, cały ten syf powoli staje się zwykłą, szarą codziennością. Tylko boję się, że się w to wkręcę, a potem ciężko będzie się wydostać.
już nie mam gdzie.
całe ciało w drganiach pogrąża się powoli.
niedokończonych spraw tysiące wbija się w dłonie.
czy już widzę puste oczodoły?
czy już może czas....
czas rozpocząć koniec...