 |
Moje serce, jak nigdy mocniej bije przy tobie kochanie
Czuje, że naprawdę żyje, nie uda się nikomu tego nigdy zniszczyć
Jesteśmy ponad, jesteśmy ponad tym wszystkim gdy w twoich ramionach
Zapominam co złe było przy tobie kochanie czym naprawdę jest miłość Wiesz ej..
|
|
 |
Zbyt obca by zostać siostrą, zbyt bliska by być wrogiem...
Zbyt zimna by zostać wiosną, zbyt wulgarna by być bogiem
|
|
 |
A jedyne co ci zostało to resztki, które czasami spadną ze stołu naszej miłości, suko. Coś ci nie wyszło rozdzielenie Nas, a jedyne co osiągnęłaś to status "dziwka, odbijająca chłopaków". Chyba nie słuchałaś dokładnie na lekcji, w której mówili o szanowaniu swojego ciała
|
|
 |
Lubi coraz bardziej , myśli coraz częściej...
|
|
 |
Wyżłobię nożem w twoich plecach napis - Kocham Cię. Może wtedy o tym nie zapomnisz.
|
|
 |
co mnie najbardziej dobija?
to, że mogę dokładnie wyrecytować jutrzejszy dzień.
|
|
 |
nic nie boli bardziej niż fakt, że masz świadomość iż możesz zrobić ze mną dosłownie wszystko, a ja i tak Cię nie zostawię. w takich momentach zaczynam żałować, że przyznałam Ci się do miłości.
|
|
 |
nic nie zabolało mnie bardziej jak moment, kiedy palcami zgasił palącą się świeczkę, mówiąc przy tym, że muszę wziąć z niego przykład. szkoda, że kiedy podniosłam pełna gotowości dłoń, uświadomił mnie, że miał na myśli moje uczucia, a nie płomień tej cholernej świeczki, która odbijała się w jego tęczówkach jak na jakimś ckliwym romansidle. miałam ochotę rzucić nią mu w twarz, no ale nawet w takiej sytuacji nie miałam serca oszpecić jego ślicznej buźki.
|
|
 |
nic nie irytuje mnie bardziej niż moment, kiedy siedzę na znienawidzonej matmie i nie mogę rozwiązać zadania bo w myślach mam tylko Twoje wczorajsze słowa na pożegnanie. obliczam działanie, a zamiast wyniku zapisuję Twoje imię. przez tak prymitywne zajmowanie moich myśli skazujesz mnie na brak wykształcenia, skarbie.
|
|
 |
Twój zapach jest dla mnie jak narkotyk. zacznę sobie wkrótce dawkować fiolki Twoich perfum. tak w ramach zaspokajania mojego narkotycznego głodu, kiedy nie ma Cię obok
|
|
 |
nie znoszę, kiedy jestem już wedle przekonana, że uda mi się z nim pożegnać raz, a dobrze, a on jakby czytając w moim myślach nachyla się nade mną, mówiąc jak kocha. uwielbia tą delikatną formę sadyzmu. kocha, kiedy przez niego kłócę się sama ze sobą. kiedy mówi mi, że odchodzi, i nie odsunie się nawet na metr, a ja wskakuję na niego oplatając nogami. 'zostań' szepczę, rozchylając usta. chociaż w myślach mam tylko bezwdzięczne 'odejdź'.
|
|
 |
nienawidzę naszych sprzeczek. odnoszę, wtedy wrażenie, że z dłoni wypadło mi coś niesamowicie cennego. mam świadomość, że upadające na podmokłą przez tanie wino podłogę uczucie zostanie zrysowane na stałe, bezpowrotnie. zdruzgotana owym zdarzeniem staram się znikomo zebrać je z podłogi, swoimi drżącymi dłońmi. ocieram je o swoją zwiewną sukienkę z nadzieją, że uda mi się zetrzeć ślad, niewypowiedzianych myśli i błędnie wypowiedzianych słów. ale rysa jest nie do pokonania. starasz się zetrzeć wyrzuty sumienia, cofnąć czas odbijając na nim tylko ślady swoich wybrudzonych od roztartej szminki palców, pogarszając sytuację.
|
|
|
|