 |
moment, kiedy dostrzegasz, że zależy Ci na kimś, stanowczo za bardzo, jest momentem kulminacyjnym. zaczynasz, wtedy rozumieć, że musisz odejść od osoby, której potrzebujesz, aby uniknąć późniejszych rozczarowań. odchodzimy, pomimo własnych przekonań. naprzeciw własnym uczuciom. odchodzimy ze strachu, przed rozczarowaniem.
|
|
 |
idąc boso przez ulicę, ze szpilkami w ręku, cieszę się kolejnym dniem, jak nową szansą.
|
|
 |
tak, wczoraj Cię kochałam. ale dzisiaj, jestem już trzeźwa.
|
|
 |
obiecał, że mi prywatne niebo, załatwi. co dostałam w zamian? piekło w postaci bezsennych nocy i beznamiętnych wspomnień.
|
|
 |
wracam do domu, przemoczona do suchej nitki, mając awersję nawet na powietrze, kładę się pod łóżkiem. zapalam papierosa i zatrzymuje oddech. właśnie wtedy, dochodzi do mnie, że tak naprawdę nie mam nic.
|
|
 |
bo to Jego kochała dużo bardziej niż wiosnę. to od Niego, była uzależniona dużo bardziej niż od swojego ulubionego kakao.
|
|
 |
lepiej być bezwartościową dziwką, niż porządną dziewczyną. szacunek do samej siebie w dzisiejszych czasach, jest zbędny w codziennym funkcjonowaniu. dziewczyny poniżające się, z brakiem krzty szacunku do własnej mentalności, są lepiej traktowane niż, te które znają własną wartość.
|
|
 |
po tak wielu wieczorach spędzonych z kieliszek wina w ręku, zrozumiałam, że nie warto. szkoda, że dopiero tak późno. za późno o kilkanaście tysięcy oddechów.
|
|
 |
każdego poranka, ubieram na siebie za duży sweter i biegnę na taras, aby powitać dzień porannym papierosem. uśmiecham się do wschodu słońca, naiwnie wierząc, że ten dzień, okaże się mniej pusty, niż poprzedni.
|
|
 |
kolejny mężczyzna jej życia, okazał się skończonym sukinsynem. nie płakała. nie po raz kolejny. nie miała czym. jej łzy, zastąpił histeryczny śmiech, a nieprzespane noce, chodzeniem na terapię, w ramach wyleczenia się z naiwności.
|
|
 |
zachorować na znieczulicę i przestać obsesyjnie analizować, każdy oddech.
|
|
 |
siedząc po turecku, na parapecie ze słuchawkami w uszach, wypisuję moim żelowym długopisem, plusy samotności. kartki mojego notesu, z kubusiem puchatkiem na okładce, świecą pustką.
|
|
|
|