 |
Żal mi mnie. Dosyć, że jestem nijaka, stęskniona, przesiąknięta nadzieją, chora to do tego bezgranicznie głupia / i.need.you
|
|
 |
Uwodź mnie do końca życia. Chce tylko ciebie / i.need.you
|
|
 |
Beznadziejna aktorka na dużej scenie / i.need.you
|
|
 |
Trzęsą mi się ręce i drży ciało. Brakuje mi ciebie - mojego uzależnienia / i.need.you
|
|
 |
Wystarczy mi jeden, mały, nieśmiały uśmiech / i.need.you
|
|
 |
Brak mi słów dlatego trudno mi opowiedzieć co u mnie słychać. Żadne określenie nie jest w pełni wystarczające, w każdym czegoś brakuje lub jest czegoś za dużo. Mogę jedynie powiedzieć, że codziennie od nowa pęka mi serce. Jakoś sobie jeszcze daję radę i udaje mi się je zszyć ale jest coraz trudniej. Bolą mnie już palce. Na sercu wciąż świeże strupy zostają rozdrapywane przez tęsknotę. Jest ciężko. / i.need.you
|
|
 |
Boję się tego, że kocham. Bo kocham zbyt mocno i zbyt beznadziejnie / i.need.you
|
|
 |
Dotknęła piersi. Serce biło. Uśmiechnęła się. Zacisnęła zęby, na tyle mocno, że poczuła w ustach krew. Żyła / i.need.you
|
|
 |
Teraz patrz na tamtą dziewczynę - tą z fotografii, w kucyku z tyłu głowy, nieśmiałym uśmiechem i świadectwem z czerwonym paskiem w ręku. Tą, która pojawiała się w Twoim życiu w zestawieniu z zakładami, którą rozkochałeś w sobie i zrobiłeś wszystko, by nie potrafiła być z Tobą, by ją to zabijało. Patrz. To ta sama, która teraz pewnie przechyla butelkę z winem, a potem, dając Ci ogromnego buziaka, podgryza Twoje wargi. Zapełniła Ci życie, ziomek.
|
|
 |
Zawsze mogłeś znikać na dzień, dwa, tydzień, miesiąc. Mogło Ciebie nie być przy mnie nawet kilka, pieprzonych miesięcy, kiedy traciłeś wszelaką łączność z rzeczywistością. Kontakt równy zero, żadnych wieści, żadnych wiadomości, nie mówiąc o jakiejkolwiek bliskości z Twojej strony. Kolejne dziesiątki dni, kiedy nie wiedziałam nic, skończywszy na tym, czy w ogóle żyjesz. Ale wracałeś. Zawsze podświadomie wiedziałeś, gdzie wrócić, gdzie jestem ja, nawet jeśli próbowałam tę paranoję przerwać, uciec, zniknąć, licząc na Ciebie - że zapomnisz lub odpuścisz, cokolwiek. Wracałeś. I były łzy, cholera, zawsze były łzy, to taka wizytówka tych naszych spotkań. Powrotów. W tych łzach lądowaliśmy w łóżku na kolejne tygodnie. Z winem. Na pożegnanie. Kolejne, nie mam pojęcia które. Przestałam liczyć, rachuba upadła szybciej niż przy czystej.
|
|
 |
Aktualnie dzieje się wojna między miłością a nienawiścią / i.need.you
|
|
 |
Nawet ateista czasem modli się o miłość. Taka ona niezwykła / i.need.you
|
|
|
|