|
jestem wojną, chaotyczną mozaiką wspomnień, którą zżera kwas własnych łez.
|
|
|
nie musimy ze sobą gadać, ale moglibyśmy sympatyczniej milczeć.
|
|
|
co u mnie? prawie o nim zapomniałam. nie kocham go już, to pewne. staram się pogodzić z tym, że już nigdy z nim nie będę. zmieniłam pracę. jestem w tym momencie, gdzie wszyscy się ode mnie odwrócili. to trudne, zamknąć najlepszy rozdział w swoim życiu i zacząć wszystko od początku. dziwne uczucie, stracić wszystko i wszystkich. pora zacząć od nowa.
|
|
|
mówisz, ze kochasz deszcz, a rozkładasz parasolkę, gdy zaczyna padać. mówisz, że kochasz słońce, a chowasz się w cieniu, gdy zaczyna grzać. mówisz, że kochasz wiatr, a zamykasz okno, gdy zaczyna wiać. właśnie dlatego boję się, gdy mówisz, że kochasz mnie.
|
|
|
kiedy on szedł po mieście i nakurwiał czystą, ona leżała w łóżku i nakurwiało ją wszystko.
|
|
|
idioto, myślisz, że przypadkiem codziennie na ciebie wpadam, patrzę na ciebie, uśmiecham się do ciebie, siadam sama, bez koleżanek, robiąc miejsce koło siebie?
|
|
|
znikaj. kurwa zniknij, proszę. utrudniasz mi życie.
|
|
|
bądź sobą, a nie tanią, pospolitą, wyuzdaną wersją szmaty, bo tych egzemplarzy są miliony na półkach.
|
|
|
tak długo będę dzwonić dzwonkiem do twoich drzwi, dopóki nie wyjdziesz i nie warkniesz swojego "czego?".
|
|
|
postanowiłam zostać w łóżku do południa. może do tego czasu szlag trafi połowę świata i życie będzie choć trochę lżejsze.
|
|
|
siedzimy na dachu, łapiemy garściami toksyczne powietrze - zamieniamy ciszę w chichot straconych dusz.
|
|
|
stali w ciszy na jednej z dróg. wiatr oplótł jej ciało, zmuszając do tego, aby zadrżało. chłopak spojrzał na nią spod swoich długich rzęs. zauważył, że zimno maluje jej rumieńce na przeźroczystej prawie twarzy. uniósł wolno głowę i na widok jej zaszklonych oczu, wstyd ścisnął mu serce. nic nie zrobił. stał tylko i patrzył z ciarkami na plecach, jak kobieta jego życia wylewa łzy, których i tak nie jest w stanie już zliczyć. w końcu spojrzała na niego. "zaśmiej się" powiedziała tak cicho, że w sumie wyczytał to z ruchu jej warg. "zaśmiej się" powtórzyła głośniej. "niech echo naszych śmiechów roznosi się po pustej okolicy. poudawajmy chociaż, że nic nie umarło, że wciąż jeszcze istniejemy" zaczęła krzyczeć. "jestem! ja wciąż tu jestem! mam uczucia, mam jebane serce i jestem! dla ciebie" dokończyła już szeptem. "proszę, ty też naucz się być", kiedy odchodziła nie próbował jej nawet zatrzymać. zostawiła obok niego obumarłą cząstkę siebie. wiatr wyszeptał pożegnanie.
|
|
|
|