|
przyjaciel? powiedz kurwa jak mogłeś?
|
|
|
moje serce pękło na milion kawałków w chwili, gdy powiedział: "mam dylemat, albo ty albo ona".
|
|
|
przecież on nawet nie wie, że płaczę. że w każdą noc duszę się tym uczuciem z trudem łapiąc powietrze. że tęsknie i tak cholernie boli mnie serce. nie wie, że straciłam kontakt z przyjaciółmi i każdy dzień spędzam samotnie w swoim pokoju. że nie jem już tak dużo, że schudłam, a mama nakazuje mi iść do lekarza. nie wie, że go kocham. więc jakim prawem ma wrócić? przecież myśli, że mam dostatnie życie. ułożone, szczęśliwe i pełne miłości.
|
|
|
boli mnie moja naiwność. dajmy na to, że cofniemy czas do chwili, w której go poznałam... znów podałabym mu rękę, tym razem ze świadomością tego co zrobił. i wiesz, znów bym pokochała. czuję to.
|
|
|
"spierdalaj!" - wydarł się zapijaczonym głosem. stałam wpatrzona w niego jak w nadzwyczajne zjawisko. nie mogło do mnie dojść, że powiedział coś takiego w moim kierunku. zataczając się, podszedł do mnie i patrząc w oczy powiedział: "i co kurwa, chcesz coś jeszcze dodać?". nie wytrzymałam, moje emocje były nie do opanowania. wyjebałam mu płaskiego w ryj, z taką siłą, że aż zabolała mnie ręka. wiem, że pod względem siły praktycznie tego nie poczuł, ale pod względem dumy z pewnością mocno. spojrzał na mnie zszokowany, po czym odsunął się na kilka kroków i mówiąc: "właśnie tym przekreśliłaś nasz związek", odszedł. stałam wpatrzona w jego posturę, która oddalała się coraz bardziej - i nie chodziło tu o metry. czułam jak go tracę, nie mogąc nic zrobić.
|
|
|
spytali się czy potrafię rozpłakać się na zawołanie. przywołałam wspomnienia o tobie, płakałam jak dziecko za mamą - nie byli w stanie mnie uspokoić.
|
|
|
brakuje mi ciebie. ale to nie jest tak, że nie daję sobie rady. brakuje mi również wielu innych rzeczy. można znieść w życiu naprawdę wiele, dlatego nie powiem, że płaczę po nocach i nie mogę jeść. nie będę pisała, że brak mi powietrza, a życie nie ma sensu. to nieważne. ważne było to, że razem mogliśmy być niezwykli. wolałeś zwyczajność.
|
|
|
przez chwilę potrafiłam czytać ci w myślach. to było naprawdę dziwne uczucie, najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że mimo tego iż przytulałeś ją, to ja krążyłam po twoich myślach. a przecież mówiłeś, że masz na mnie wyjebane i wolisz ją.
|
|
|
"ufam ci" - wiesz jaką wagę mają te słowa?
|
|
|
to nic, że przy kumplach zgrywał twardziela bez uczuć. to nic, że zachowywał się jak brutal, chory na znieczulicę. nie miało dla mnie znaczenia, że przy nich potrafił mnie jedynie klepnąć w tyłek, udając, że się nie znamy. najważniejsze, że kiedy byliśmy sam na sam, mówił o miłości. był najbardziej czułym i kochającym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek poznałam. potrafił płakać, zarzekając się, jak potwornie kocha. całować, dając tym samym poczucie bezpieczeństwa. ważne było dla mnie to, kim był naprawdę, a nie to, kogo udawał.
|
|
|
stała na torach. powoli zaczęła iść wzdłuż nich. gdy słyszała nadjeżdżający pociąg, zamknęła przepłakane oczy, rozmazany tusz był widoczny, na całej jej bladej twarzy. wargi delikatnie drżały, ale ona szła dalej, wzdłuż tych pierdolonych torów. biegł by ją zatrzymać. jedyne co usłyszał, to dźwięk trąbiącego pociągu, głośne hamowanie, oraz jej krzyk. w jej ostatnim słowie, słychać było jego imię. biegł dalej, myśląc, że już nie ma szans, że nie zdążył... pociąg przejechał. ona stała obok torów z głową spuszczoną ku ziemi, cała zapłakana, wciąż drżała. podszedł do niej, bez jakichkolwiek słów, przytulił ją z całych sił.
|
|
|
wybierz tą najlepszą. nie pierwszą lepszą, nie tą co wszyscy pieprzą.
|
|
|
|