|
wzięłam kubek zielonej herbaty do ręki, usiadłam po turecku na dywanie i postanowiłam sobie, że pora zapomnieć.
|
|
|
powiedziałeś, że nie potrafię kochać, więc jak nazwiesz to irracjonalne uczucie, które rozrywa moje serce od tego wieczoru, gdy powiedziałeś, że odchodzisz?
|
|
|
i któregoś pięknego dnia, zaczniesz prosić mnie na kolanach "pokochaj mnie znów', a ja odejdę. ty mnie tego nauczyłeś.
|
|
|
nie wiem czy wtedy byłeś trzeźwy, nietrzeźwy, naćpany, najarany czy cholera wie co. ale chciałabym żebyś był taki częściej.
|
|
|
zdmuchując urodzinowe świeczki na torcie, zmarnowałam na ciebie tyle życzeń.
|
|
|
- opowiedz mi coś pojebanego ze swojego życia. - on.
|
|
|
masz 10 minut, żeby tu przyjść, spojrzeć mi w oczy, chwycić moją dłoń, przytulić mnie do siebie i szepnąć do ucha "kocham cię". odliczam kurwa.
|
|
|
ja chciałam wiedzieć o tych twoich kobietach z przeszłości tylko troszeczkę. odrobinę. tylko to, że były, miały takie oczy, takie włosy, takie biografie i że przeszły do historii. o tym, że przeszły bezpowrotnie do historii, chciałam wiedzieć przede wszystkim.
|
|
|
to, że cię kocham nie znaczy, że muszę być twoją służącą, która sprząta w twoim sercu, gdy jakieś tanie kurwy robią w nim bałagan.
|
|
|
co ty kurwa odpierdalasz dziewczyno?! od dziś KONIEC. tak po prostu, ewidentnie KONIEC. na zawsze, rozumiesz? i nie ma, że ty jesteś w nim zakochana, że nie chcesz innego i że poza nim świata nie widzisz. z dniem dzisiejszym kończysz płakać z jego powodu, zamykać się na całe dnie w swoim pokoju i olewać wszystko co naokoło ciebie się znajduje. jesteś boginią. jesteś wielka. jesteś cudowna. jesteś jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa, niepowtarzalna, cudowna i żaden popierdolony drań nie ma prawa ci tego odebrać! ogarnij się w końcu, bo użalaniem się nad sobą nic nie zdziałasz! wyjdź do ludzi, rób to na co nigdy wcześniej nie miałaś odwagi. życie jest za krótkie, żeby zmarnować je przez jakiegoś skurwysyna w tak młodym wieku.
|
|
|
nie mogę doczekać się kiedy wszystko pokryje gruba warstwa białego puchu. kiedy wciągnę na dłonie ciepłe rękawiczki, owinę się wełnianym szalem i wyjdę stoczyć pierwszą bitwę. odgłos ugniatającego się pod nogami śniegu, przeraźliwy krzyk podczas ucieczki i rzucanie śnieżkami. dajcie mi już zimę.
|
|
|
|