 |
Patrzysz na mnie tym swoim obojętnym wzrokiem,ale ja wiem,że kryje się za nim całkiem coś innego.Znam to.Czuję.
|
|
 |
pani dyrektor uśmiechnęła się tajemniczo.
-jeden z naszych uczniów,chciałby jeszcze coś powiedzieć,posłuchajcie.-powiedziała radośnie.
wtedy TY podszedłeś do mikrofonu.zacząłeś przeszywać mnie spojrzeniem,dostawałam gęsiej skórki pod Twoim wzrokiem.
-cześć Wam.nie wiem co robię,nie ogarniam tego.szukam sposobu,żeby wreszcie mi uwierzyła.jestem dupkiem i kretynem.słyszycie,co w ogóle mówię?totalna porażka.ale..- spuścił na moment wzrok.coraz bardziej bałam się tego,co zamierza powiedzieć.- ja już nie wiem jak udowodnić temu małemu głuptasowi,że go kocham!-dokończył,wskazując na mnie dłonią.
-też Cię kocham.-szepnęłam cicho,ze łzami w oczach..
|
|
 |
Znajdź mi kogoś na zastępstwo.Kogoś kto będzie mrużył oczy przed słońcem tak jak on.Kogoś kto będzie miał równie urocze dołeczki podczas uśmiechu tak jak Jego .Znajdź kogoś kto będzie w stanie uśmiechać się podczas pocałunku w taki sam sposób jak Jego.Znajdź.Życzę Ci powodzenia ,bo wiem ,że to jest nie wykonalne.Znajdź.A obiecuję ,że zapomnę...
|
|
 |
Jestem inna,bo nie marzę o romantycznych spacerach przy świetle księżyca,czy oglądaniu wspólnie wschodów słońca.Pragnę tylko wspólnych zakupów w sklepie,esemesów na dobranoc,zwyczajnej,treściwej rozmowy,czy przelotnych pocałunków w czoło na pożegnanie.Nie koniecznie muszą być długie i namiętne.Bo mi wystarczą małe gesty,by poczuć miłość.Bo czasami krótkie tęsknię,oznacza więcej niż tysiąc innych słów.
|
|
 |
Ja mam ładne zdjęcia,ty masz jego. Ja mam charakter,ty masz jego .Ja mam więcej siły niż przypuszczam,ty masz jego. Ja mam jeszcze nadzieję,ty masz . jego Ja mam szczery uśmiech,ty masz jego.Ja nie mam nic,ty masz Wszystko.
|
|
 |
-A wiesz, że nawet nieszczęśliwe zakochanie coś daje?
-Tak.Płacz po nocach,ból oczu od uciekania spojrzeniem,obietnice, że "następnego dnia będzie lepiej",choć z góry wiadomo, że nie będzie.
|
|
 |
chcę być z kimś,kto dojrzał,by mnie mieć.
|
|
 |
zaczęło lać.niebo zaczęło niesamowicie zanosić się deszczem.właśnie,wtedy ściągnął swoją bluzę.niezdarnie ją,jej założył,nie słuchając sprzeciwów z jej strony.wziął ją na ręce,tak jak przenosi się pannę młodą przez próg.zaniósł ją pod zadaszenie,jednego z budynków.
-Ty,tylko sobie mała nie schlebiaj.po prostu Twoich trampek,było mi szkoda.-powiedział,udając powagę.oboje wybuchli śmiechem.on delikatnie się nachylił.ona cała podekscytowana zamknęła oczy i zaczęła się przygotowywać do pocałunku.
- to należy do mnie.-powiedział z uśmiechem,ściągając z niej bluzę.
-a to do mnie.-powiedziała,całując go namiętnie.
|
|
 |
Tak,tak chłopcze.Jesteś mordercą dziewiczych serc,pozwalasz się topić w twych bezdennie głębokich czekoladowych oczach i nie raczysz nawet rzucić koła ratunkowego.Biada tym dziewczynkom,które nie nauczyły się pływać.
|
|
 |
Jego żółte słoneczko dostępności doprowadzało ją do szaleństwa,bo normalnie to napisał by już tysiące razy,a tu cisza...
|
|
 |
i siedze w Twojej koszulce,ktorej od miesiaca nie pralam,pije martini i radze przyjaciolce jak ma odzyskac faceta...kazdemu umiem doradzic tak zeby bylo dobrze,a sama sobie potrafie wszystko tylko zjebac.
|
|
|
|