 |
Jestem zazdrosna o każdą dziewczynę, którą kiedykolwiek przytuliłeś, bo przez jeden moment miała w ramionach cały mój świat.
|
|
 |
Chcę Ci dać, co najlepszego mam w sobie, nie wiem, dlaczego to robię, może dlatego, że to wciąż siedzi w mojej głowie. / donguralesko
|
|
 |
Jestem szczęśliwa jak nigdy dotąd, naprawdę. Uwielbiam to uczucie. Miłość jest piękna./ desperacko
|
|
 |
Kocham go, no kurwa kocham i jestem pewna tego, że jestem w związku z odpowiednim chłopakiem, to czemu myślę o kimś kto jeszcze ostatnio był tylko kumplem?/esperer
|
|
 |
Wódka się skończy, papieros dopali, a Ty przestań się łudzić, że razem z tym przestaniesz za nim tęsknić./esperer
|
|
 |
Nie wiem czy jeszcze potrafię kochać tak dobrze jak kiedyś. Ciężko uwierzyć, że się ułoży, że przeszłość nagle przestanie mieć dla mnie znaczenie, a ludzie, którzy ją tworzyli pozwolą mi o nich zapomnieć. Jak to możliwe, że to co było nadal potrafi ranić i odbierać radość z tego co jest teraz? Też słyszałeś to kiedy mówili,że serce może być złamane tylko raz, a reszta to tylko próby dobicia go? Nie radzę sobie zbyt często, chociaż pozornie wszystko jest w porządku. Nie potrafię spalić za sobą mostów, ale nie potrafię też wrócić, więc próbuję budować coś na niepewnym gruncie./esperer
|
|
 |
Jestem zmęczona tą niepewnością, czekaniem i świadomością,że on może odejść, a ja nie będę mieć siły,żeby ponownie go zatrzymać. /esperer
|
|
 |
Do wyboru jest tylu kolesi, a Ty musiałaś akurat pokochać tego, który tak cholernie Cię rani./esperer
|
|
 |
Boli, bo kochasz. Gdyby tak nie było już dawno po kolejnej kłótni, po prostu byś odeszła./esperer
|
|
 |
Cieszę się, że walczyłam, wyciągnęłam Cię z tego syfu, w który się wjebałeś. Warto było naprawdę. /desperacko
|
|
 |
Związek normalny jak i małżeński polega na byciu ze sobą w dobrych i złych chwilach, nie zapominaj o tym. /desperacko
|
|
 |
Kolejny wieczór spędzony na altanie, wódka leje się litrami. Gibony wciąż są skręcone, ktoś chce bletkę. Inny zrezygnuje, wypali szluga. Każdy ma podły nastrój, zero śmiechu - tylko mocny rap, kilka wersów, które opisują to bagno, zwane życiem. Podnoszę kolejny kielon, w stronę nieba - Twoje zdrowie, Brat! - krzyczę do tych jasnych gwiazd. Rozglądam się po ludziach, którzy siedzą w okół stołu, szukam zarysów jego twarzy. Nie ma go. Biorę na kolana kobietę swojego życia, składam delikatny pocałunek na jej ustach. Oczy mokre od łez, zasłania rzucony przez nią cień. Nie pomaga już jej bliskość, delikatny gest. Opuszki jej palców, które wędrują po moim policzku wycierając kolejną łze. W jej oczach wyczytujesz tylko strach, który miesza się z tęsknotą tej bliskości, znaną od wielu lat. | niby_inny
|
|
|
|