 |
wesołych świąt kochani! ;) a w szczególności życzę wam duuuuuuuuużo miłości, no i oczywiście pijanego sylwestra! ;*
|
|
 |
w momencie w którym zdasz sobie sprawe z tego, że być może straciłeś coś najważniejszego w życiu, najprawodpodobniej jest zbyt późno, by to odzyskać.
|
|
 |
"zapytałam przechodnia o godzinę, następnego dnia zaprosił mnie do znajomych na facebook'u."
|
|
 |
"teraz czuje jak z dnia na dzień znikasz."
|
|
 |
- co chcesz na Gwiazdkę? - zapytałam go, trochę podirytowana po raz dwudziesty - Ciebie. - odpowiedział, z niewinnym uśmiechem na ustach. - okey, zrobię sobie kokardę z włosów jak Lady Gaga, opakuję się w różowy papier i moja matka przyniesie mnie pod Twój dom, okey? - jak dla mnie idealnie - wyszeptał, i czule pocałował mnie w czoło, śmiejąc się cicho.
|
|
 |
Twoje namiętne, przesycone erotyzmem pocałunki, sprawiły, iż zapomniałam, że na podwórku jest najzwyczajniej w świecie zimno, a ja stoję w krótkich szortach i podkoszulku na ramiączkach, w kapciach, zawieszona na chudej szyi. teraz kaszlę i kicham średnio co trzydzieści sekund i musisz nosić mnie na rękach, bo boli mnie kręgosłup. mógłbyś panować nad sytuacją, a nie oddawać się jej jak ja, wiesz.
|
|
 |
stanęłam na przeciwko, dokładnie przyglądając się jego idealnym rysom. piękne, duże, czekoladowe oczy, otoczone firanką długich, czarnych rzęs, których pozazdrościłaby mu niejedna dziewczyna, słodki nosek, pełne wargi, śliczne włosy, prawie czarne, i ta ciemna karnacja, wszystko na miejscu. kręcił mnie niesamowicie, mój ideał. i ta urocza wada wymowy, słodkie r, przed którym tak uciekał. po prostu mistrzostwo! szkoda, że ranić też potrafi.
|
|
 |
marzę o tym, by podejść i złożyć Ci życzenia świąteczne, tak po prostu. chciałabym byś nie uciekał wzrokiem na mój widok, czekając aż odwrócę się, by dokładnie ogarnąć moje kształty, wcięcie w talii, tyłek, brązowe włosy, które swobodnie opadają na moje plecy, z dnia na dzień, coraz dalej. pragnę byś podszedł do mnie, podał rękę i powiedział zwyczajne -'cześć' tak po prostu. przecież tak wiele nas łączyło, nieprawdaż.
|
|
 |
wiesz, najgorsze są wieczory. wtedy wszystkie wspomnienia, te lepsze, jak i gorsze, wszystkie żale, podziękowania wychodzą na zewnątrz. płaczę jak małe, bezradne dziecko. czuję jak na moje serce spada olbrzymi głaz, z niepowodzeń. zdaję sobie sprawę, iż bez Ciebie nie zmienię nic.
|
|
 |
czy dasz mi chwasty wyrwane z ogródka, czy drogi naszyjnik, i tak będę szczęśliwa bo to od ciebie.
|
|
 |
Mamo, ale ja nie chcę umierać. po prostu coraz częściej myślę, że lepiej byłoby gdybym się nigdy nie urodziła.
|
|
 |
-co u ciebie?
-wszystko zajebiście. chociaż generalnie jest do dupy.
|
|
|
|