|
jak on śmie wdzierać się w moje wnętrze i wyrzucać tam swoje śmiecie?
|
|
|
Daj mi ciepło, otul szeptem Twojego ciała, pozostaw swoje linie papilarne na każdej komórce mojego ciała i kochaj, kochaj tak, że każdy oddech będzie naszą wspólną przyszłością.
|
|
|
Dziś... Tak, dzisiaj tęsknię. Na każdym skrawku mojego ciała odczuwam to dziwne mrowienie, obecność czegoś obcego, a kiedy pytam o jego imię, pada krótkie - tęsknota. Brakuje mi jakiejkolwiek części Jego osoby tuż obok. Wciąż dostaję szereg wiadomości i wiem, co robi - ruch po ruchu wyobrażam sobie wykonywaną przez Niego czynność, lecz to mi nie wystarcza. Chciałabym po prostu unieść wachlarz rzęs i zobaczyć Go, by chociażby na kilka sekund wtopić się w Jego niebieskie spojrzenie. Chcę, żeby się uśmiechnął. Chociaż raz. Do mnie. Tylko do mnie. Potrzebuję kilku słów wypowiedzianych wyłącznie w moim kierunku, krótkiej rozmowy. I powstrzymam się - nie ściągnę z Niego ubrań. Będzie kulturalnie, spokojnie, grzecznie. Tylko niech będzie tu gdzieś obok. Muszę Go czuć. Bez Niego nie mam czym oddychać.
|
|
|
No tylko mi teraz nie mów, że to co widzę na Twojej pieprzonej twarzy, to nie miłość.
|
|
|
Dopiero człowiek będący gdzieś daleko, uświadamia sobie jakim szczęściem było budzenie się obok ukochanej osoby / Salidadelsol
|
|
|
i po wczorajszym wieczorze jej poziom pewności siebie urósł, dwa zapatrzone w nią spojrzenia mężczyzn, z którymi się kiedyś spotykała dodały jej skrzydeł. Rywalizacja między nimi była widoczna na pierwszy rzut oka. Uwierzcie mi, wyglądało to komicznie. / Salidadelsol
|
|
|
Zaczynam wpisywać pierwsze litery w treść wiadomości. K, o, c, h, a, m kolejno pojawiają się na ekranie, już mam dopisać następne trzy, kiedy wyświetla się przychodzące połączenie od planowanego adresata tworzonego tekstu. - Halo? - rzucam z uśmiechem, okręcając się na pięcie i widząc zarys Jego sylwetki na skraju światła padającego z latarni. - Kocham Cię, tylko tyle chciałem powiedzieć.
|
|
|
Fale naszych uczuć spokojnie rozbijają się o nasze serca tworząc pełną harmonie w nas.Nasze oddechy niczym orkiestra grają nad naszymi twarzami wśród niemych słów naszych ust.Mówisz do mnie milcząc i rozumiem to bardziej niż jakiekolwiek słowa.Twój wzrok, zerwone usta, pieprzyk,dołek,delikatna skóra,zimne stopy,to wszystko przekonuje mnie jak bardzo mnie kochasz. Każdy Twój gest daje mi pewność o tym,że sens mojego życia istnieje.Splecione palce,w których chowamy całą obawę o jutro upewniają mnie, że nawet kiedy wygaśnie blask moich oczu,a krew zwolni mój powód by żyć-Twoja miłość nadal będzie tętnić tą samą siłą,a nawet większą.Wszechświat rozszerzając się rozszerzy nasze serca by mógłby pomieścić jeszcze więcej hektolitrów miłości,które nigdy się nie przeleją,ani nie wyschną.Będą oceanem bez dna.Niebezpiecznym,a zarazem spokojnym.Oceanem,na którym chcę dryfować do końca życia.
|
|
|
Bo to nie Ty prowadzisz mnie do domu, kiedy nogi plączą się od nadmiaru alkoholu, nie Ty łapiesz mnie pod rękę idąc przez ciemny las, nie Ty słuchasz moich narzekań kiedy mam zły dzień, to nie Ty dajesz mi bezpieczeństwo, nie Ty potrafisz przetańczyć ze mną całą noc, nie Ty chodzisz na spacery na plażę, nie Ty wyciągasz na ławkę przed dom z kubkiem gorącej herbaty, nie Ty przychodzisz specjalnie na obiad do restauracji w której pracuje, żeby mnie zobaczyć. / Salidadelsol
|
|
|
Więc nie pieprz, że jestem tylko Twoja. Jestem wszystkich, którzy zastępują mi Ciebie / Salidadelsol
|
|
|
Była uśmiechem przyklejonym do twarzy, była idealnym makijażem, była dobrze wyprasowaną koszulą, była milionem oczu podążających za jej spodniami opinającymi kobiece kształty, była numerem napisanym przez trzęsące się dłonie na rachunku. Była wszystkim. Nie była tylko sobą. / Salidadelsol
|
|
|
Uśmiechnij się do mnie jeszcze raz. Patrz na mnie równie intensywnie jak dotychczas, przeszukuj moją głowę w poszukiwaniu myśli i natrafiaj za każdym razem na ciepło moich uczuć. I powiedz coś, daj mi usłyszeć swój głos, a potem wyciągnij dłoń, a ja położę Ci na niej swoje serce, a Ty je zabierz, dbaj o nie, nie pozwól mu zgłodnieć, nabawić się chorób, udusić, kiedy już zamkniesz je w wyimaginowanej szkatułce niedostępnej dla innych ku potwierdzeniu tego, że jesteś ostatnią osobą, która je zdobywa.
|
|
|
|