 |
Jaki był rok 2014? Nasuwa mi się wyłącznie jedno słowo. Najlepszy. W tym roku spełniłam większość swoich marzeń, przeżyłam pięknych, ale i również kompromitujących chwil. Rozróżniłam prawdziwych przyjaciół od zwykłych znajomych, spędziłam cudowny czas z cudownymi ludźmi, wakacje w pełni udane, domówki, osiemnastki, ogniska, również się zakochałam, złamano mi serce, w zamian to ja się pobawiłam uczuciami innych i najważniejsze, nauczyłam się żyć bez przeszłości. Nie myślałam o tym, co było rok, czy dwa temu. Odłożyłam ją na półkę i dopisałam "fajnie było, ale minęło." Teraz też muszę się pożegnać, ale nie potrafię. Za długo walczyłam o taki cudowny rok. Przyszły mnie przeraża, czeka mnie wiele kolejnych zmian. matura i studia. Co ma być, to będzie, ale osiemnasty rok życia mógłby dla mnie trwać wiecznie, jest kurwa najpiękniejszy. Żegnaj mój ulubiony 2014 roku, zapamiętaj, że zafundowałeś mi najlepszy czas w życiu i już tęsknię za Tobą.
|
|
 |
Przeniknij przez moją podświadomość, odkryj mój charakter, poznaj moją osobowość. Stocz walkę z wadami, które posiadam, poznaj moje zalety. Nie oceniaj tuż po pierwszej linijce zdania. Nie możesz tego zrobić z taką łatwością, jak ocenienie książki oo okładce.
Spróbuj się wychylić ponad wszelkie normy, zaryzykuj, a sprawię, że będziesz pragnąć poznawać mnie coraz więcej i częściej. Wbrew pozorom potrafię stać się dziewczyną o dobrym sercu, ale nie dla wszystkich. Z początku zawsze i ta sama twarz. Wredna, wyrafinowana, zimna suka, która nie posiada czułości, a już tym bardziej odrobiny miłości lub przyjaźni do obcej osoby. Nie bój się mojego czarnego charakteru. Pomimo wredności i obojętności dla ludzi oraz świata potrafię być paradoksem człowieka, który sam możesz odkryć.
Stocz walkę z moim światem, poznaj mnie zanim odejdę na zawsze.
|
|
 |
Chciałabym się zmienić, chciałabym wydusić z siebie to wszystko co trzymam w duszy, co niszczy moje serce, ale nadal się blokuję. Nie jestem taka, jak kiedyś byłam i to bardzo złe, wręcz dziwne. Nie czuję, że dorosłam. To bardziej moja nienaturalna zmiana, którą stała się ucieczka. Wybór pomiędzy dobrymi ścieżkami, a tymi złymi zawsze był w moim życiu na pierwszym miejscu. A przynajmniej taki mi się wydawało, bo sądziłam, że wybierając swoją drogę, idę zawsze dobrze.. Lecz myliłam się. Nie raz, nie dwa, ale za każdym razem, kiedy szukałam szczęścia wybierałam zło. To był taki mój prywatny paradoks istnienia, bo i ja sama byłam paradoksem, które stworzyło życie. Ale wciąż szukam krętej drogi, możliwości wyjścia z tego bagna. Chyba nie mam sił, aby tak brnąć w to dalej. Duszę się tym. Chciałabym kiedyś odpocząć od tego syfu, ale czy mam szansę jeszcze przeżyć coś zakazanego?
|
|
 |
Tak puste wnętrze Jej serca rozpadło się na mikroskopijne cząstki. Zgubiła się na życiowej ścieżce, którą obrała jako docelowy sens egzystencji. Zbłądziła w chwili, gdy upadła. Nie miała szansy się podnieść. Tłum ciemnych istot deptał Jej ciało. Była nikim. Żywy odpad, zabawka, którą można było odstawić, aby następnie bez wyrzutów sumienia zanieść ją do kosza. Nie liczyło się nic. Nie ważne było, jak kruche wnętrze Jej byli. Ludziom to bardzo się podobało. Posiadali większe poczucie świadomości Jej zniszczenia. Zdradzili Ją.
Nie miała prawa nic powiedzieć. Była taka spokojna i cicha. Choć w środku Jej dusza była pełna buntu, to zawsze umiała walczyć o ludzi. Nie liczyło się, że Ona cierpi. Ważne było, aby oni zaznali szczęścia nawet kosztem Jej bólu. Ona nic wielkiego nie chciała. Pragnęła odrobiny miłości, której w życiu nie doświadczyła... Była i nadal jest kruchym i zagubionym motylkiem, który choć żyje opadłe to po cichu wciąż marzy o prawdziwej miłości.
|
|
 |
Mam nadzieję, że ta decyzja była przemyślana, bo nie bawię się w powroty.
|
|
 |
Czeka mnie jeszcze jedno, ogromne rozczarowanie. Twoje oficjalne ogłoszenie związku, które mnie zaboli, jak nic innego.
|
|
 |
|
Wstajesz i czujesz się jak gówno, patrzysz w lustro, wyglądasz jak gówno, kładziesz spać – nadal gówno. I tak every-kurwa-single-day. Jesień to okres, w którym perfekcyjnie władam językiem desperando – nadużywam partykuły nie z czasownikami, rozkoszuję się kropkami nienawiści, stawiam na zbyt mocną artykulację. Dajcie mi tu gieroja, który robi to lepiej ode mnie. Leżeć cały dzień w łóżku, jaka to oszczędność czasu. Brak akcji. Trzydziesty dzień z rzędu biomet niekorzystny, czarne chmury. To się zdarza w dzisiejszym świecie, serio. Są oni, jesteś ty. Chlastam się smutnymi piosenkami, dostrzegam zewsząd niemiłość, chowam pod kołdrę z prawdziwego pierza, dziś już nikt takich nie robi. Z chęcią podpowiem, jak na pięć sposobów spieprzyć ciasto, ale nie powiem ci, jak żyć. Bo otóż skończyła mi się ochota na egzystencjalną łobuzerkę. I mówię do swojej głowy, weź chodź, abdykujmy.
|
|
 |
Gdy wstaję, nie potrzebuję Cię. Gdy jem, nie potrzebuję Cię. Gdy idę do szkoły i przebywam w niej od sześciu do ośmiu godzin, nie potrzebuję Cię. Gdy jestem z przyjaciółmi, nie potrzebuję Cię. Gdy jestem w domu, nie potrzebuję Cię. Gdy zasypiam, nie potrzebuję Cię. Nie potrzebuję Cię, więc do widzenia.
|
|
 |
Pierwszy etap to rozpacz i obwinianie siebie za wszystko, co złe. To Twoja wina, że tak się stało, mogłaś Ty ratować rozpadającą się relację, ale za mało Ci zależało. Drugi etap to zrzucanie całej winy na niego. On skłamał, on się nie starał, on miał wszystko w dupie. Trzeci etap to zapominanie. Nadal go kochasz, a gdy pojawi się choć na chwilę wracasz do niego jak pies. Czwarty etap to wstrząs. Wchodzisz na gówniane portale typu instagram, photoblog, czy facebook i widzisz ich wspólne zdjęcie. Nie masz sił na cokolwiek, prócz rozpaczy. Nie możesz znieść myśli, że rozpoczął wszystko od początku z kimś innym. Piąty etap to obojętność. Najtrudniejszy, ale zarazem najlepszy na to, co się stało. "Fajnie było, trochę mnie uszczęśliwił, teraz niech spada."
|
|
 |
Czuję pogardę do ludzi. Gardzę nimi. Tak samo, jak gardzę przyjaźnią, miłością czy innymi czynnikami, które mogą w jakikolwiek sposób łączyć ludzi. Nienawidzę tego co się działo do tej pory, a jednocześnie nienawidzę siebie za własne wybory, za błędy, których dokonałam. Czuję się źle z tym wszystkim. Czuję w sobie nienawiść połączoną z okrucieństwem, którego się dopuściłam. Lecz nie mam sił w tej chwili się bronić przed tym wszystkim, sama nie wiem czy chcę się jeszcze przed tym bronić. Bo co to za życie, kiedy ciągle trzeba podejmować jakieś trudne wybory, kiedy trzeba walczyć do samego końca o wszystko i zarazem, kiedy trzeba upadać, gdy naprawdę ma się siłę i chęć do walki? Życie stało się złe. Straciło ono swoją wartość. I choć jestem gdzieś wewnątrz wciąż zagubiona, to wiem, że tak szybko się nie odnajdę. Nie odnajdę swojego celu na dalszą drogę. Nie znajdę motywacji, nie będę walczyła, jak kiedyś. Bo porażki kiedyś mnie umacniały, a dziś zrzucają mnie na dno.
|
|
 |
Emocje już we mnie opadły. Pozwoliłam im na odejście. Przestałam się narzucać, przestałam pisać i przestałam dzwonić. Bo to nie ma sensu. Moja walka o te osoby? A po co to ma być? Po co ja mam się ciągle starać, dlaczego mam walczyć, dlaczego mam mieć siłę za dwoje a może i troje? Nie, dziękuję, ale zrezygnowałam właśnie z takiego układu. Poddaje się, to nie na moje siły i nie na moje nerwy. Zbyt wiele zła wyrządziłam sobie i innym ludziom, którzy na to nie zasłużyli właśnie poprzez moje błędy, poprzez moje wybory. Znowu spieprzyłam to wszystko co próbowałam odbudować i odzyskać. I właśnie przez tamte osoby, które pojawiły się i nagle odeszły, to ja straciłam to na czym jeszcze mi tak bardzo wtedy nie zależało..Straciłam ciszę i spokój. Straciłam wiarę i zaufanie. Poddałam się. Zwyczajnie się poddałam, upadłam. Mój ból, moja rozpacz i moje cierpienie przerodziły się w wielką nienawiść, która uchodzi powoli z mojego ciała. To nie jest dobre, to jest złe, okrutne.
|
|
|
|