 |
|
kochałam go za to, za co inni go nienawidzili . to ja tolerowałam jego widzi mi się, akceptowałam kretyńskie pomysły .
|
|
 |
|
Nigdy nie wyrzekłam się się nadziei, że kiedyś wrócisz do domu - ale przestałam czekać na twój powrót. Człowiek ciężko to znosi, kiedy każdy dzwonek do drzwi albo sygnał telefonu zapierają mu dech w piersiach. W końcu musi dopuścić do siebie myśl, że jego życie podzieliło się na dwie części: przed i po, pomiędzy nimi zaś sterczy wbity twardo klin: strata. Nie krępuje on ruchów - można z nim chodzić, śmiać się, żyć jakby nigdy nic, ale wystarczy przystanąć na chwilę i zgiąć plecy, a w środku poczuje się bardzo wyraźnie ziejącą pustkę.
|
|
 |
|
Nadal Cię kocham, ale już nauczyłam się z tym żyć.
|
|
 |
|
Gdy tak czekałam i czekałam w pewnej chwili przestało to być ważne.
|
|
 |
|
Bolisz mnie. Dosłownie. Każdą kością coraz bardziej.
|
|
 |
|
Każdym twoim spojrzeniem, zachęcasz mnie bardziej
|
|
 |
|
Skończyliśmy się. Jak film, piosenka, książka
|
|
 |
|
nieważne co mówili. Byłeś ważniejszy od słów
|
|
 |
|
kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, nie wiedziałam, że będziesz dla mnie tak ważny
|
|
 |
|
Domówka u kumpeli. Stała ubrana w małą czarną z włosami opuszczonymi na jej opalone plecy. Wyszła na balkon i wciągnęła powietrze. Poczuła, jak ktoś łapie ją w talii. 'Nie przywitałaś się, Młoda.' Powiedział cicho w jej włosy. Odwróciła się wolno i uśmiechnęła słodko. 'Cześć.' Powiedziała czując, jak jej serce zaczyna bić jeszcze mocniej. Zaśmiał się szczerze. 'Co robisz?' Puścił ją i oparł się o barierkę. Znów mogła oddychać i spokojnie mówić. 'Stoję.' Spojrzeli na siebie, jak na parę idiotów. 'Mmm...no tak. Na to bym nie wpadł.' Uśmiechnął się i pstryknął ją w nos. Patrzyli na siebie dłuższą chwilę, aż w końcu jej bóstwo wyprostowało się i podeszło bliżej. Dotknął jej policzka chłodną dłonią i nachylił się tak, że wystarczył jeden ruch do pocałunku. Odwróciła się nagle, ale on trzymał ją mocno za rękę. Znów zbliżył usta do jej ucha. 'Nie uciekaj. Nie uciekaj mi.' Spojrzała mu w oczy. 'Dlaczego?' Zapytała cicho. Mruknął jej do ucha ciche 'Bo nie lubię, gdy jesteś daleko'
|
|
 |
|
robiliśmy sobie na złość, wyzywaliśmy się, kłóciliśmy się, ale nie potrafiliśmy bez siebie żyć
|
|
 |
|
przestań winić wszystkich za to, że sam błądzisz
|
|
|
|