 |
ostatnio zapytano mnie, czy gdybym mogła cofnąć się w czasie - wróciłabym tamte chwile. zamilkłam. przed oczami miałam obraz szczęścia. swój codzienny uśmiech , nawet podczas zasypiania. błyszczące radością oczy. cudowny humor. przepiękny czas. i już miałam powiedzieć 'tak', gdy nagle przypomniała mi się forma Jego odejścia, a co za tym idzie - płacz, nieprzespane noce, długie wyczekiwanie telefonu od Niego, i w końcu ta świadomość, że On już nie wróci, że wybrał inną. i wtedy patrząc w ziemię cicho odpowiedziałam: 'nie, nigdy' - bo nie dałabym rady kolejny raz znieść w życiu tak ogromnego bólu, a moje oczy nie byłyby w stanie wypłakać ponownie tylu łez. / veriolla
|
|
 |
|
chciałam tylko prawdy. tych kilku słów, które wytłumaczyłyby Jego odejście. pragnęłam głębokiego spojrzenia w oczy, które powiedziałyby mi wszystko. wierzyłam, że jest jakiś konkretny powód pozostawienia mnie samej. liczyłam na Jego szczerość i odwagę. tymczasem okazało się, że tak naprawdę brakowało Mu wolności. zaliczania przypadkowych panienek, pojawiania się na weekendowych imprezach, ćpania i picia. a pomiędzy tym wszystkim tak naprawdę nigdy nie było miejsca dla mnie. [ yezoo ]
|
|
 |
na jego pojawienie się, ucichły wszelkie dźwięki. podszedł, witając mnie buziakiem, a narastające milczenie dało się odczuć już każdym skrawkiem ciała. podążając za nim na krótkie 'chodź', omiotłam ostatnim spojrzeniem tych ludzi. bliskich mi, jak mało kto, pełnych obawy w spojrzeniach, że znów podpisuję kontrakt na tortury własnego serca.
|
|
 |
i po ponad dwóch latach znów wraca do moich wpisów jego wątek.
|
|
 |
uśmiecham się do ekranu komórki przy każdej wiadomości od niego. masuję dłońmi kark i piję kolejny łyk wody, z ulgą, że to w końcu coś bez procentów. jutro coś zmienię. wstanę wcześniej, posprzątam, wezmę prysznic, wypiję kawę, ogarnę uczucia. teraz? zwiążę tylko włosy w kucyk, wsuwając się pod kołdrę. słuchając odgłosów nocy będę mamrotać pod nosem prośby, by to wszystko znów nie skończyło się tak, jak wtedy.
|
|
 |
kolejny raz popatrzył na mnie z niedowierzaniem. - różki Ci rosną, aniołku. to jest, kurwa, niemożliwe, że kilka lat temu cała się rumieniłaś jak dałem Ci buziaka przed szkolnym sklepikiem. pijesz ze mną piwo. nie patrzysz na mnie z przerażeniem, tak jak każda potencjalna osoba. opowiadasz mi o rzeczach, które zrobiłaś przez ten czas. tamtej dziewczynie taka opowieść nie przeszłaby przez gardło, co dopiero wzięłaby udział w takich akcjach. oj niegrzeczna - pokręcił głową uśmiechając się. uśmiechem, który dał mi do zrozumienia, że nie zniknął z mojego życia i zapewne nie zniknie.
|
|
 |
jesteś moją teraźniejszością i przyszłością, nie wspomnieniem
|
|
 |
- siostra, wszystko w porządku jest? - rzucił kumpel przyglądając mi się z wyraźną ironią i dezaprobatą. - owszem, w porządku. jakieś wątpliwości? - syknęłam. zaśmiał się głupio. - od kiedy napisałaś mi dziś po tych latach znowu jego imię, to zgadza się, tak.
|
|
 |
całuję te usta, bo mam taką zachciankę. bo taki pomysł akurat wpadł mi do głowy, a przy złączeniu się warg czuję, że odnalazł aprobację. po tygodniu możemy o sobie zapomnieć - ale teraz jest, podwyższa mi ciśnienie, koloryzuje miejsce, rzeczywistość. serce łomocze bo mu się podoba. zaangażowanie zamiotło pod dywan swoich małych parametrów. wreszcie zrozumiało, że uczucia chuj dają. przyjemność w postaci ciepłego oddechu na brodzie, oddechu który niewątpliwie otula moją twarz pierwszy i ostatni raz.
|
|
 |
pakt z sercem wedle którego ja mam się nim kierować, a ono nie może się angażować.
|
|
 |
tak, już wiem czego ode mnie oczekują. powinnam ocierać łzy z policzków, cierpieć, powinno być mi źle. tęsknota obezwładniająca ciało i ból przeszywający do szpiku kości. nie powinnam podnosić się tak szybko. miałam leżeć dłużej, by mogli mnie skopać.
|
|
 |
to mój wybór nie mów mi co jest słuszne, wystarczająco długo myślę o tym zanim usnę. / coookies
|
|
|
|