 |
Nie muszę znać chińskich sztuk walki by Cię rozjebać . ; >
|
|
 |
Burczy mi w serduszku... :|
|
|
 |
- Nie zrobię tego z tobą !
- No ale dlaczego ?
- Bo jeszcze nie czuję się gotowa. Mam dopiero 15 lat.
- Jeej , to nie ważne. No proszę ! Ja już nie mogę się doczekać.
- Boję się...
- Nic się nie stanie , jestem doświadczony.
- To ile razy już to robiłeś ?
- Około 10 .
- Ale jesteś pewny , że wiesz co i jak ?
- Tak , robiłem to już wiele razy.
- Ale..
- Żadne 'ale' ! Bierz ten spadochron i skaczemy.
|
|
 |
kończąc pocałunek odsunął się na niecały centymetr. uspokajał oddech, opierając się swoim czołem o moje. zaśmiał się, jakoś głęboko, z wyczuwanym niepokojem. - nie mam pojęcia dokąd trafię, jak tam będzie, czy po tym wszystkim co w życiu narobiłem, dostanę się tam - wskazał niebo, pełne teraz rozmigotanych gwiazd - nie ma znaczenia, bo gdziekolwiek będę, nie zapomnę. i będę tęsknił, za Tobą. - nie chcę się żegnać. nienawidzę się z Tobą żegnać. i nienawidzę, kiedy mówisz to tak, jakbyś miał nazajutrz się już ze mną nie przywitać. - spojrzał na mnie uważnie, z taką ilością miłości jakiej jeszcze nigdy mi nie okazał. - zawsze przy Tobie będę, aniołku, pamiętaj. - szepnął, po czym przeciągle musnął wargami moje czoło. tak jakby zostawiał na mojej skórze jakiś ślad po sobie. jakby przeczuwał, że nazajutrz już się nie obudzi.
|
|
 |
- chodź tu. - przyciągnął mnie do siebie. otarł łzę, która zagubiła się na policzku. zawinął kosmyk moich włosów za ucho, po czym ustami musnął kącik warg. wciąż z zamkniętymi powiekami, mimo woli, wciągnęłam mocno powietrze do płuc odnajdując w bliskiej odległości drobinki Jego zapachu. na skórze czułam Jego pełne usta formułujące się w uśmiech. - pamiętasz, co mi ostatnio obiecałaś? - szepnął zadziornie. - obiecałam, że spróbuję. - rzuciłam chrapliwie. - nawet nie spróbowałaś, skarbie. ani trochę. ładnie to tak? pokochać kogoś takiego, jak ja? - paradoksalnie jednak, przytulił mnie do siebie. na nagim ramieniu czułam zgrubienia skóry Jego przedramion od wkłuwania w nią igieł. tylko, że w tamtej chwili to nie miało znaczenia. może miałoby, gdybym wiedziała, że, za niedługi czas, życie nie będzie utożsamiało się z Jego osobą.
|
|
 |
z uwielbieniem patrzę na zieloną herbatę w kubku, która chwilę później wpływając mi do ust, okazuje się zima. wystygła. budzi się we mnie frustratka, odbiera wszelką kontrolę. nagle łzy na policzkach, jęk wydobywający się z gardła, kubek na podłodze i poduszka z całych sił zaciskana w dłoniach, wydają się być na porządku dziennym. przyciskam poduszkę do twarzy, tłumiąc krzyk. krzyk, którego nie rozumiem, przez który drżę, który napawa mnie potwornym strachem. mam wrażenie, że słyszę wszystko - odgłos otwieranych drzwi, Jego radosny głos u podnóża schodów wypowiadający moje imię - że to znów jest prawdziwe, namacalne. duszę się brakiem powietrza, aczkolwiek przyczyną nie jest ten przyciśnięty do ust przedmiot. dławię się rzekomą miłością. dławię się uczuciem, które miało być cudowne, a którym karmiłam bestię. potwora, od którego przypadkiem, podczas naszego chorego, toksycznego układu, się uzależniłam.
|
|
 |
- I żyli długo i szczęśliwie. - Czyli przez jakiś tydzień.
|
|
 |
- Mamo , idę do koleżanki ! - Bawcie się dobrze ! - Mamo , idę do kolegi ! -Tylko uważaj na siebie !
|
|
 |
dziewczyny witają się w policzek na powitanie - normalne. gdyby faceci całowali się tak na powitanie - co za geje.
|
|
 |
- hahahhha - z czego się śmiejesz ? - z tego, że laski słuchające Bieberka przerzuciły się na Pezeta.
|
|
 |
Nauczyciel wie kiedy piszesz sms'y, normalnie nikt nie uśmiecha się do swojego krocza
|
|
 |
Twój obraz wytatuowany na moich źrenicach .
|
|
|
|