 |
"sylwester...gonili Ciebie, a nie mnie.byłem tak naćpany, że złapaliby mnie jak katar,kaszel, AIDS (..) to mnie nie dotknęło - otarłem się. (..) i jedyne gdzie uciekłem, to uciekłem w wódkę."
|
|
 |
obudziłam się w ciemnym pokoju, szczelnie zawinięta w kołdrę. dlaczego znalazłam się w tym miejscu? ponoć zaczęło się od migreny. na dwie godziny straciłam świadomość ze światem, ale krzyczałam z bólu, błagałam o leki przeciwbólowe i absolutną ciszę. ponoć nie mogłam się ruszyć, bo każdy najmniejszy ruch powodował, że niemal płakałam z bólu. najgorsze jest to, że nic nie pamiętam. ani jednego słowa, zupełnie nic. teraz mam napady gorąca na zmianę z przenikającym zimnem. widzę przerażenie na twarzy mojej rodzicielki, ale to wciąż nic nie zmienia. dopóki widzę w lustrze wystające boczki, chomikowate policzki i grube nogi, nie przestanę. dążę do doskonałości, która dotychczas nigdy nie była mi dana. takie sytuacje jak dzisiaj nie są w stanie mnie powstrzymać.
|
|
 |
Braliśmy morfinę, heroinę, cyklozynę, kodeinę, signopam, nitrazepam, luminal, amobarbital, algafan, metadon, nalbufinę, dolargan, fortral, buprenorfinę, chlorometiazol. Pełno jest prochów na ból i smutek. Braliśmy wszystkie. Bralibyśmy i witaminę C, jeśli byłaby zabroniona / Trainspotting.
|
|
 |
|
My tutaj, tacy słabi wszyscy, błagamy o miłość, krzyczymy, bo miłość, błagamy, mówimy, kochaj mnie, no weź, pokochaj mnie, tak jak ja kocham Ciebie, pokochaj mnie i nie daj mi zapomnieć, że dla Ciebie nie ma nic ważniejszego ode mnie, że nigdy nikt, nic, nigdzie, tak bardzo, jak ze mną, no proszę, proszę, przyznaj, że odwzajemniasz to, co ja czuję do Ciebie, przyznaj, że też czujesz to, o czym żadne z nas nie ma odwagi powiedzieć na głos ani słowa, no weź, pokochaj mnie, proszę, przecież byłoby cudownie, przecież też jesteś słaby, wszyscy jesteśmy, tacy słabi, wszyscy, którzy jednak prędzej czy później przekonali się, dowiedzieli się, że jednak nie, że jednak to nie to, że jednak to nie działa, że jednak nikogo nie obchodzi Twoje złamane, zakochane do granic możliwości serce i że, krótko mówiąc, to możesz je sobie wziąć i spierdalać.
|
|
 |
siedzę słuchając setny raz tą samą piosenkę, nie wiedząc czego tak naprawdę chcę. prosił mnie, nawet błagał abym dzisiaj przyszła. nie ma Go obok mnie zaledwie trzy godziny, a ja już na nowo pragnę być obok Niego. wiem, że to niepoprawne, że właśnie raz na zawsze przekreślam naszą przyjaźń na rzecz czegoś niepewnego, ale moje serce odeszło tam razem z nim i z całych sił próbuje mnie do siebie przywołać. jeśli go posłucham, pokażę Mu, że mi zależy, udowodnię że nie jest wyłącznie przyjacielem. zostając, dam nam czas na dokładne przemyślenie dzisiejszych słów. to jeden z tych dylematów, których nienawidzę najbardziej. dylemat, w którym po przeciwnych stronach znajduje się rozum i serce i żadne nie chce dać za wygraną.
|
|
 |
pomiędzy naszą przyjaźnią zaczęły plątać się uczucia, nad którymi nie potrafię zapanować. jest dla mnie jedną z najważniejszych osób i tak bardzo boję się Jego straty. jednak coś głęboko w środku mówi mówi mi, że pragnę Jego bliskości. mogłabym nawet teraz mieć wszystko gdzieś i stworzyć z Nim najwspanialszy związek pod słońcem. ale nigdy nie byłam w tym dobra. nigdy nie potrafiłam słuchać głosu serca i przy najmniejszych oznakach chęci od drugiej osoby, uciekam. nie potrafię się skupić na jednej osobie, wiem to na pewno, tak samo jak to że prędzej czy później odejdę od Niego zostawiając Go ze złamanym sercem i nienawiścią przepełniającą każdy zakamarek Jego duszy. zniszczę to co stworzyliśmy przez ostatnie pół roku. stracę Brata, którego tak bardzo potrzebuję. skulona w kłębek płaczę, bo wiem, że cokolwiek postanowię już nic nigdy nie będzie takie samo, a to wszystko przez pierdolone uczucia.
|
|
 |
to do mnie wraca, wciąż i wciąż. nie ważne jak dobry lub zły mam humor, wystarczy ułamek sekundy jego obecności, a moje serce zamiera na następne kilka godzin. nie potrafię nic powiedzieć, nie wiem co z sobą zrobić, więc chodzę jak nawiedzona szukając bezpiecznego miejsca, zaczynam panikować. nie rozumiem, dlaczego po tak długim czasie wciąż ma na mnie taki wpływ. ale widziałam wściekłość w jego oczach, na widok naszych splecionych dłoni. widziałam jak wkurwiony odchodzi z kumplem i przystając spogląda mi prosto w oczy. z żalem? nienawiścią? swego rodzaju zawodem? przecież nie musi chodzić o niego, tylko o jego przyjaciela, wobec którego jestem perfidną suką. gubię się we wszystkim co miało miejsce, a nigdy nie powinno. ale przecież nie zrobiłam nic złego, prawda?
|
|
 |
"i kurwa gdybym wiedział, ze ta chwila jest ostatnia - stanąłbym przed nim, za nim i trzymał, by złapał oddech.. czemu dałeś mu odejść?!"
|
|
 |
Bo kiedy patrzę na Ciebie, widzę anioła w Twoich oczach, ale jeżeli spojrzę głębiej zobaczę Twoją bardziej zwariowaną stronę, jak diabeł w przebraniu. / Eminem
|
|
 |
oprócz uczuć, dawaliśmy sobie oboje tak wiele krzyku. oprócz wspólnie spędzonnych chwil, mieliśmy dużo tych, podczas których nie mogliśmy znieść widoku swojej osoby. oprócz rozmów, były tygodnie milczenia. oprócz miłości, było cierpienie i łzy. oprócz Nas były wraki ludzi - zniszczonych rzekomą piękną miłością. || kissmyshoes
|
|
 |
"czym sobie na to zasłużyłam?"-wydarłam się,łapiąc Go za szmaty i próbując zmusić do mówienia. odepchnął mnie,wkurwiony. "odpierdol się"-wybełkotał. był na tyle pijany, że ledwie gadał. "mów do cholery. co ja Ci takiego zrobiłam?"-krzyczałam,przez łzy. "co mi kurwa zrobiłaś? byłaś przy mnie, i pozwoiłaś żebym się w Tobie zakochał, i mnie kurwa tym zabiłaś" - wydarł się na pół bloku,prawie wypluwając gardło. patrzyłam na Niego z przerażeniem. oboje milczeliśmy. "zabiła mnie Twoja miłość,tak bardzo mnie zabiła.."-powiedział cicho,udając się w kierunku drzwi. "kocham Cię Żaklina, i to jest tak silne, że mnie zabija"- dodał,zamykając za sobą drzwi. osunęłam się na podłogę, nie mogąc powstrzymać łez. ryczałam,zagryzając pięści,żeby tylko nie krzyczeć z bólu, żeby tylko nie pokazać, że On też mnie zabił, kochając mnie tak mocno... || kissmyshoes
|
|
 |
nie zawsze byłam w porządku. nie było dnia, żebyś nie słyszała z moich ust przekleństw, skierowanych w Twoją stronę. nie należałam do grupy ludzi z którymi uwielbiałaś spędzać czas. wiele razy rzucałyśmy się sobie do gardeł. było wiele złych chwil, i mnóstwo przykrych momentów - ale jedno jest pewne - nigdy Cię nie zawiodłam, i zawsze, z głową podniesioną ku górze, stawałam po Twojej stronie. zawsze miałaś mnie za sobą, i wystarczyło tylko jedno słowo - a szłam za Tobą w ogień,bez zbędnych pytań. zawsze byłam, i będę - choćbyśmy nie wiem jak bardzo było poróżnione, i jak bardzo obrażone na siebie. jesteśmy jednością, mam tylko Ciebie, i będę przy Tobie zawsze - nie dlatego, że to mój obowiązek - tylko dlatego, że Cię kocham, najbardziej na świecie. || kissmyshoes
|
|
|
|