 |
|
z czasem przywyknęłam i do tego, że jesteś już tylko moim kumplem.
|
|
 |
|
myślisz, że będąc dzieciakiem, zaplanowała sobie, zapewnianie rozkoszy wszystkim facetom na dyskotekach? otóż nie. to od Niego nauczyła się, że kasa jest najważniejsza. to dlatego teraz klęczy przed każdym i wędruje językiem po jego przyrodzeniu. stała się nic nie wartą dziwką. a to tylko dlatego, że kiedyś wspomniał Jej, że to co robisz, nie ma znaczenia, byleby przynosiło zyski. rzucając studia i pasję, otrzymała to. wierzcie, że wcale nie wyszła na tym dobrze.
|
|
 |
|
trzymając dłonie na Jej biodrach, z każdą sekundą przyciągał Ją bliżej do siebie. - całowałaś się już kiedyś? - zapytał. zaśmiała się w duchu. - nie zadawaj takich oczywistych pytań. do dzieła, skarbie. gwarantuję Ci, że nigdy tego nie zapomnisz. - powiedziałam patrząc prosto w oczy. niepewnie położył usta na Jej ustach. przejęła inicjatywę, i zaczęła swój perfekcyjny rytuał językiem. kiedy skończyła, oddaliła się. dyszał ciężko. - oddychaj. myślałeś, że Cię kocham, co? - zapytała, z szyderczym uśmiechem. - no to się przeliczyłeś, kretynie. - dodała i odeszła, ze świadomością, że złamała serce kolejnego chłopaka.
|
|
 |
|
pozwól mi, rozkochać Cię we mnie.
|
|
 |
|
najgorsze w Tobie, to duma. to przez nią, odwalasz właśnie z kumplami, a nie chodzisz po okolicy ze mną. to przez nią, każdej nocy cierpię tortury. to przez nią, nie potrafię być szczęśliwa. wróć.
|
|
 |
|
czas na kolejne spotkanie. czas na przytulenie twarzy do poduszki.
|
|
 |
|
byłeś moją największą pokusą. kawałkiem ulubionej czekolady, podczas ścisłej diety. zakazany. niewłaściwy. i cholernie pożądany.
|
|
 |
|
w jednej chwili, po prostu, zapragnęłam Cię mieć.
|
|
 |
|
i mówi o Nim, jak o kim,ś kto nie istnieje. używa tylko czasu przeszłego. i słychać tą nutkę tęsknoty, przepełnioną świadomością, że to wszystko już nie wróci.
|
|
 |
|
nienawidzę tego, jak klepiesz mnie po tyłku, ale chyba będę czuć się bez tego nieswojo.
|
|
 |
|
leżałam wieczorem rozmyślając jak przeżyję jutrzejszy dzień, kiedy Go nie będzie w szkole. chcę, żeby się rozwijał i tak dalej, no ale cholernie mi Go brakuje w dni zawodów. pod poduszką zabrzęczał telefon 'nie jadę jutro.', napisałeś. 'pogięło Cię? czemu? ;o', odpisałam szybko, pod wpływem szoku. 'to nie ma sensu.'. 'jak to nie ma sensu? do cholery, jesteś najlepszy i nie ma sensu?'. 'bez Ciebie nic nie ma sensu. śpij, mała. widzimy się jutro.'. wiedziałam, że to niewłaściwe cieszyć się z powodu, że nie jedziesz, ale uwielbiam Cię za to. dni bez Ciebie wykańczają. zasnęłam z uśmiechem.
|
|
 |
|
nie przeżyję tego, rozumiesz? raz już odszedłeś, nie pozwalam Ci znów. wtedy było z życia, teraz ze szkoły. banał w sumie. ale łatwiej się żyje mając Cię na wyciągnięcie ręki.
|
|
|
|