 |
|
- przepraszam, przepraszam! błagam Cię, poczekaj! - mówił, łapiąc mnie za rękę. - co mam dla Ciebie zrobić? - zapytał. po policzku spływały kolejne łzy. - takiego krokodyla, jak ta pani w Mam Talent. - szepnęłam cicho, patrząc na Niego wyczekująco, podpuchniętymi oczami.
|
|
 |
|
promienie wschodzącego słońca, delikatnie przedzierające się przez zasłonkę, obudziły Ją. leżała naga, totalnie bezbronna. odwróciła głowę. Jego miejsce, zajmowała kartka. sięgnęła po nią. 'było miło, dzięki.'. znieruchomiała. w jednej chwili wszystko się skończyło. straciło sens. porwała ją otchłań. nicość. na policzku pojawiła się pierwsza smuga, po łzie. - mieli rację. - wychrypiała, spuszczając głowę.
|
|
 |
|
wchodziłeś po schodach. kiedy mnie zobaczyłeś, od razu zrobiłeś tą cwaniacką minę. kiedy się mijaliśmy, nachyliłeś się do mojego ucha i rzuciłeś to tradycyjne pytanie - 'zrobisz mi loda?'. z czasem to staje się trochę nudne, wiesz? odwróciłam się do Ciebie. - no jasne. - odpowiedziałam Ci. potknąłeś się na schodach, i rozłożyłeś się równo. prychnęłam pod nosem. - kretyn. - rzuciłam. - kuurwa. - warknąłeś pod nosem, udając, że nie usłyszałeś tego, co powiedziałam.
|
|
 |
|
zaczęła wpieprzać się w Jego życie. wszystko psuć, niszczyć każdy związek. nie mogła pogodzić się z tym, że jest szczęśliwy. nie kiedy ona cierpi.
|
|
 |
|
i brakuję mi tego Twojego 'co Ty pieprzysz, kochanie?', kiedy zaczynam pisać totalne pierdoły na gadu.
|
|
 |
|
podeszła do Niego, i dała Mu w twarz, za to, że zranił kolejną laskę. - kurwa, czy Ty jesteś normalna? - krzyknął. - a czy gdybym była normalna, kochałabym Cię?
|
|
 |
|
'skarbie Ty mój', 'ślicznotko', 'najcudowniejsza', 'kocham Cię' - absurdalnie to teraz brzmi, nie?
|
|
 |
|
w'stawiła w opis link do 'Marszu Żałobnego Chopina. po pięciu minutach dostała wiadomość od Niego. 'co Ty odwalasz? kto w tych czasach słucha czegoś takiego? zarzucić coś normalnego, a nie.' momentalnie w Jej oczach zalśniły łzy. pociągając nosem odpisała Mu. 'pierwszy raz w życiu, nie mam ochoty na rap. na nic nie mam ochoty. bo wiesz, mam wrażenie, że mi po Naszej miłości pozostała już tylko żałoba'.
|
|
 |
|
potrafisz mnie jeszcze kochać?
|
|
 |
|
a Jego pocałunki.. cholera. są niezastąpione.
|
|
 |
|
nikt nie potrafił przytulać Jej w ten sposób, co On. nikt.
|
|
 |
|
siedziała na przerwie, pochłonięta bezsensownymi myślami o Nim. miała dosyć tej monotonii, zdecydowanie. w jednej chwili, zapomniała o dumie, honorze, o tym, co sobie obiecała. liczyło się tylko jedno - tęskniła za Nim, i chciała, żeby wrócił. jest draniem, fakt. ale czasem to właśnie od drani się uzależnia. wstała. ruszyła korytarzem, w zgarbionej pozycji i łzami w oczach. przestała udawać, że wszystko jest świetnie, pięknie, cudownie. podeszła do Niego i bezkarnie się przytuliła. - jesteś frajerem. dupkiem. draniem. świnią. kretynem. jesteś zerem. niczym. - mówiła, opierając głowę o Jego pierś. musnął opuszkami Jej brodę, doprowadzając do tego, żeby na Niego spojrzała. kiedy znów zobaczyła szmaragd Jego oczu tak blisko, nasunęły się tylko dwa słowa. niezaprzeczalnie żałowała tego, że je powiedziała, słysząc w odpowiedzi Jego szyderczy śmiech.
|
|
|
|