 |
|
a w tym roku wybierając osoby z listy kontaktów w telefonie, nie zaznaczę tylko Ciebie. stwierdzam, że nie zasługujesz nawet na jedno denne 'wesołych świąt'. nie zasługujesz na nic, co jest związane ze mną.
|
|
 |
|
miał takie chore przyzwyczajenie do wpieprzania się w moje życie, kiedy tylko zaczynało mi się układać.
|
|
 |
|
Twoje spodnie po trafieniu pod ultrafiolet ukazują masę białych plam. wracasz do domu w środku nocy, totalnie schlana bez niektórych części garderoby, czego Twoi rodzice zupełnie nie zauważają. kiedy mama zapytała Cię, czy 'robiłaś to już z jakimś chłopcem' bezwiednie odpowiedziałaś, że nie, nigdy. w budzie podlizujesz się nauczycielom, a w domu udajesz grzeczną i poukładaną córeczkę. udawaj dalej taką cnotkę, ja wiem jaką zakłamaną suką jesteś.
|
|
 |
|
lubię Cię serce za to 'łup łuup łuuuup' i coraz głośniej. na prawdę, fajne jesteś.
|
|
 |
|
ubiegłej nocy gwiazdy znowu ułożyły się w Twój uśmiech.
|
|
 |
|
uśmiechnął się uwodzicielsko. - jesteś taka niepoprawna. zakładasz czarny stanik pod białą bluzkę, nosisz kolorowe bransoletki do stroju galowego, na fizykę przynosisz podręczniki od matmy, a do rysowania kątów broń boże nie stosujesz kątomierza. jesteś niemożliwa. - powiedział, trafiając w samo sedno. - przeszkadza Ci to? - zapytałam niepewnie. - za to Cię kocham. - szepnął. posmutniałam. - między innymi. - dodał po czym czule zamknął mnie w swoich ramionach.
|
|
 |
|
chciałabym, żebyś obudził się w Nowy Rok totalnie skacowany ze świadomością, że za mną tęsknisz, że Ci mnie brakuje. chciałabym, żebyś przyszedł i błagał, aby wróciła. chciałabym, udawać, że wcale nie chcę do Ciebie wrócić, kręciłabym. chciałabym w końcu zarzucić Ci ramiona na szyję i oświadczyć jak zabójczo Cię kocham. puste marzenia. nierealne.
|
|
 |
|
nie rozumiem Cię, stary, po prostu.
|
|
 |
|
wstałam wpół do szóstej, wyrywając się z kolejnego snu o Tobie. włożyłam dżinsy i za duży sweter. zrobiłam sobie ulubioną zieloną herbatę, w kubku w kwiatki. usiadłam na parapecie, ze stopami na kaloryferze. co chwila upijając łyk gorącego napoju, wpatrywałam się w opadające płatki śniegu. tak właśnie rozpoczęła się wigilia. dzień w którym spełniają się marzenia.
|
|
 |
|
świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że to co było między Nami jest już skończone i nie mam co liczyć, na to, że cokolwiek się zmieni. na prawdę, nie musisz mi w każdej rozmowie o tym przypominać, przy okazji dodając jak kochasz tą swoją laleczkę.
|
|
 |
|
- która godzina? - zapytała mama. wyjęłam komórkę z kieszeni, odblokowałam klawiaturę. westchnęłam ciężko. - 17.17. - odparłam próbując zatuszować ogarniającą mnie tęsknotę, za Jego osobą.
|
|
 |
|
jest niemożliwie pewny siebie i odważny. przy poważniejszym rozcięciu palca, nie jedzie do szpitala na zszycie tylko obcina kawałek skóry, pomimo tego, że cholernie boli. uwielbia Tchibo Family. ukrywa filmy pornograficzne w totalnie beznadziejnych miejscach. zamiast Chinka pisze Hinka. jak odpierdzieli mi jakiś rysunek na polski, pani opada szczęka. kiedy zadzwoniłam, czy nie mógłby załatwić drzewka do klasy, bo na głowę sobie bombek raczej nie założymy, na drugi dzień świetnie pachnąca jodła stała w pomieszczeniu. od czasu do czasu kiedy przyjdzie do mnie wieczorem powiedzieć 'dobranoc', kładzie na poduszce pięćdziesiąt złotych zaznaczając, że mam nic nie mówić mamie. tym razem los był wspaniałomyślny, dając mi takiego tatę.
|
|
|
|