 |
Największą ironią jest fakt, że nawet w najgorszym momencie mojego.
Życia byłbyś pierwszą i zapewne jedyną osobą
Do której zdecydowałabym się uśmiechnąć.
|
|
 |
Patrzyliśmy na siebie przez 3 sekundy.
3 sekundy, które mogłyby trwać wiecznie.
Czy 3 sekundy wystarczą by móc się zakochać?
|
|
 |
Odpuściła go sobie, ale po pewnym czasie uświadomiła sobie, że nie może o nim zapomnieć i siedzi w jej małym, zranionym serduszku taka mała iskierka - iskierka nadziei.
|
|
 |
To wtedy z moich oczu wydobyły się łzy..
Ale nie były to łzy smutku, a wręcz odwrotnie.
Były to łzy szczęścia!
Weszłam do domu zamykając drzwi i od razu udałam się do okna, by ostatni raz tego dnia na niego spojrzeć.
Stał i wpatrywał się w okno w nadziei, że coś dojrzy. I dojrzał. Mnie.
Uśmiechnął się po czym sięgnął do kieszeni kurtki i wyjął telefon po czym wybrał numer.
-Zapomniałeś czegoś?
-spytałam odbierając telefon.
-Tak, zapomniałem Ci powiedzieć.. że bardzo mocno Cię kocham i, że juz tęsknie.
Aa i zdejmij kurtkę, bo się zgrzejesz- powiedział, po czym się rozłączył, uśmiechnął się szerzej, puścił oczko i odszedł.
Stałam tam pare minut patrząc jak znika, po chwili otrzymałam smsa:' Mówiłem Ci byś zdjęła kurtkę, bo będziesz chora!
"Po moich policzkach leciały ciche, delikatne łzy.
Łzy szczęścia, za którymi tęsknie do dzis..
Wierząc, że tylko takie będą odwiedzać moje policzki..
|
|
 |
A piękniejszych oczu od jego nie widziałam.
Wypadało mi tylko się w nich zakochać
- tak więc zrobiłam.
|
|
 |
Potrafiła uśmiechać się mimo wszystko.
I to jak! Uśmiechać oczami.
Nawet jeśli te były przed chwilą pełne łez.
Bo jak sama mówiła, ludzie nie potrzebują jej smutku, im potrzebna jej nadzieja.
|
|
 |
- To dziwne...
On w ogóle nie jest w moim typie, mój ideał urody jest zupełnie od niego odległy.
Ale coś mnie w nim tak intryguje, że nie mogę przestać o nim myśleć.
Pociąga mnie jak nikt nigdy dotąd.
Nie wiem co się ze mną stało.
- A ja wiem.
Dorosłaś.
Pokochałaś prawdziwie.
Nie jego ciało, a jego duszę...
|
|
 |
Kochałam patrzeć w twoje oczy.
Nic nie zastąpi tych dwóch ogników,
Na widok których nogi miałam jak z waty.
|
|
 |
- widzisz jej łzy?
- nie...
- i właśnie, na tym polega obojętność...
|
|
 |
Spojrzała na niego i ból przeszył jej serce. Wiedziała, że jest dla niej nieosiągalny... A mimo to, tak cholernie go kocha...
|
|
 |
I tak cholernie zazdrosna jestem, gdy jakaś inna przebywa z Tobą, choć wcale nie jesteś mój .
|
|
 |
Eliminować własne wady i pielęgnować zalety tak, by w lustrzanym odbiciu nadal widzieć siebie, a nie pajaca zadowalającego innych.
|
|
|
|