 |
|
To wraca karma, bo nie jak hycel, widzę psa, a liczę, że człowieka uchwycę, zawsze się staram, człowieniu, ale nie zawsze wychodzi, joł.
|
|
 |
|
Jeden wniosek: Każdy ma zmartwień w chuj, więc gniotę swoje w sobie, potem daję uśmiech, ze mnie durne pretensje wysysają energię, więc dzień w dzień walczę o bardziej ludzkie podejście.
|
|
 |
|
Od kiedy bezinteresowność jest podejrzana? Strach pompowany w nas daje brak zaufania, patrz co możesz dać, zamiast patrzeć co możesz brać.
|
|
 |
|
Nie ma nad nami nikogo kto by nas poganiał, więc świat przez który znasz może zawalić się do rana.
|
|
 |
|
W drodze na szczyt czycha nie jeden przypał, wymagania dumnie sam sobie stawiam, ale nie wiem czy jeszcze umiem odmawiać.
|
|
 |
|
Może się w sobie zbiorę, żeby gdzieś tam odfrunąć i się zaszyć, choć ta walka tutaj mnie napawa dumą.
|
|
 |
|
Działam wbrew pozorom i wbrew pozerom, i winię tę część świata, którą znam, za moją szpetną szczerość.
|
|
 |
|
Ile twarzy, tyle imion, co niektóre we mnie widzą, nie wiem, wiem co ja widzę w niektórych i to niewiele, niskie ciśnienie mam, ale może zechcę przyjść do Ciebie.
|
|
 |
|
Dziewczynka i suka w jedym.
|
|
 |
|
Nie lubię tych wieczorów, kiedy skulam się pod kołdrą na łóżku, przytulam do poduszki i próbuję opanować myśli, które rozpierdalają mi głowę.
|
|
 |
|
Jest dupkiem, ale i tak go kocham.
|
|
 |
|
Są takie dni, że w pewnym momencie po prostu musisz się, kurwa, rozpłakać.
|
|
|
|