 |
jeden wielki rozpierdol. tylko po to by stłamsić spokój jednym ruchem.
|
|
 |
Bez jakiejkolwiek przesady mogę stwierdzić, że tutaj nie mam już nikogo komu byłabym bliska.
|
|
 |
kieruję się sercem, pieprzę rozum, bo tylko to co czuje serce, pozwala żyć. / Endoftime.
|
|
 |
Chciałabym umieć poczuć coś istotnego, poczuć coś tak niesamowicie mocno,żeby aż ścięło mnie z nóg, umieć się ekscytować, nakręcić się na coś, chciałabym czuć, odczuwać jak popierdolona, na tą chwile nie brakuje mi niczego więcej.
|
|
 |
wypady za osiedla, deski, pozdzierane kolana i łokcie, uśmiech nie schodzący z twarzy, kupa śmiechu a przy tym okropny ból brzucha, przesiadywanie na krawężnikach i tańczenie na środku autostrady, całonocny chillout, gdzie wszystko inne traci znaczenie, wyczuwam wakacje. / Endoftime.
|
|
 |
wyobraź sobie, sypanie soli na świeżą ranę, wiesz, z reguły nigdy nie przestaję, nigdy nie potrafię przestać, widok krwi, ten ból daje ukojenie, dogłębnie niszczy niekiedy złudnie dając siłę, by po raz kolejny odwracając się, nigdy więcej się nie poddać, nigdy nie odpuścić, czegoś co daje życie. / Endoftime.
|
|
 |
wsłuchiwałam się w każde jej słowo. Milcząc za każdym razem kiedy słyszałam jak drży jej głos. Widziałam jej zaszklone oczy, którymi niespokojnie mrugała starając się odgonić łzy. Cierpiała. Siedziałam niespokojnie naprzeciw niej chłonąc każdy detal jej monologu.Przyjaciółka przerwała w połowie po czym okryła się szczelnie kocem. Spojrzała na mnie i kuląc się wymamrotała gdzieś w zagłębieniu koca 'odszedł' . Przeszedł mnie dreszcz. W jej wzroku nie odnalazłam nic. zero. tak jakby pozbywając się wszelkich wspomnień z nim związanych odrzuciła również większą część siebie. pustka. Podniosła jeszcze raz głowę i starała się uśmiechnąć, lecz wyszedł z tego tylko grymas. Otępiała patrzyłam jak cierpi nie mogąc odnaleźć słów. Strach rósł we mnie coraz bardziej. Wiedziałam ile pracy wkładała by po prostu się nie rozpłakać. - nie poddamy się - szepnęłam. Tylko na tyle było mnie stać.
|
|
 |
I dłużej się nie uda grać mi, w końcu nóż wbiję w klatki, bo lepiej by było gdybyśmy byli martwi. [Huczuhucz]
|
|
 |
czasami jeszcze czuję jak na jego widok serce mimowolnie przyspiesza a w głowie kotłują się tysiące wspomnień z nim związanych. odtwarzając wciąż wszystko od nowa, gubię z powrotem rzeczywistość.
|
|
 |
Nie waż się ze mnie rezygnować, nigdy, cokolwiek powiem, cokolwiek zrobię, cokolwiek by się nie wydarzyło, nie waż się pozwolić mi odejść. Nigdy.
|
|
|
|