 |
pisalam ci ms'y, ze nie mam ochoty zyc, ze sie zabije, ze sobie podetne zyly.... a Ty potrafiles tylko zadzwonic do mojego ojca i powiedziec, ze chce sie zabic ale Ty juz nie masz na to wplywu.... a pozniej? pozniej pojechales na balety, zachlales sie poszedles na parkiet, tanczyles z ta dziwka, zaczales sie nia calowac i kurwa mac pojechales do niej do chaty i ja przeruchales! jestes dla mnie zerem! skonczonym frajerem!
|
|
 |
zdrdziles mnie! znow... tylko tym razem bardziej zabolalo, wiesz? to, ze sie calowales z inna to pikus, ale sex z nieznajoma byl ciosem ponizej pasa
|
|
 |
najgorzej jest gdy masz ochote sie zmienic z wygladu by Cie nie poznal, zmienic styl ubierania, by patrzac na dziewczyny ktore ubieraja sie podobnie do Ciebie nie myslal o tobie, mimo ze zdajesz sobie sprawe z tego, ze bedziesz tego zalowac.
|
|
 |
kochasz go, ale wiesz ze lepiej bedzie gdy o nim zapomnisz i ulozysz sobie zycie od nowa niz jak wrocisz do niego i bedziesz miala ukochana osobe przy sobie ale ukochane klotnie nie opuszcza was na krok...
|
|
 |
nie wytrzymam z Toba... wiem o tym... nie ma sensu moje oczekiwanie na Twoj powrot... zawsze sie klocilismy i klocic bedziemy, nigdy sie nie dogadamy...
|
|
 |
nigdy nie pusilas sie z zadnym obcym facetem, nawet sie z zadnym nie przelizalas, na baletach zawsze odtracasz wszystkich zainteresowanych twoja persona, a on smi ci powiedziec ze sie nie szanujesz, bo nosisz "za duzy" dekolt jego zdaniem... super!
|
|
 |
kocham tylko i wylacznie Ciebie, nienawidze rowniez
|
|
 |
za dobrze mnie zna i wie gdzie uderzyc by najmocniej zabolalo...
|
|
 |
najgorsze uczucie to chyba nie tesknota, zranione serce czy cos... raczej jak twoj byly napisze Ci, ze masz zaczac sie szanowac, mimo ze kurwa szanujesz sie baaardzo i on o tym dobrze wie, ale wie co Cie zaboli i to wykorzystuje...
|
|
 |
przychodza takie momenty, ze zaczynam sobie przypominac wszystko co o nim wiem, a jest tego za duzo... przypominam sobie jego glupie teksty rzucane w moja strone za ktore bym go chetnie udusila, jego piekny usmiech ktory zawsze sprawial, ze poprawial mi sie humor, jego dotyk, ktory zawsze mnie uspokajal, jego ocy, ktore byly tylko dla mnie, jego glos w ktorym czulam to cieplo, ktore bylo kiedys tylko dla mnie, jego styl chodzeni nawet bym specyficzny, jego glupie zarty, przez ktore opadaly mi rece, jego styl prowadzenia glupiego samochodu, mimo zbyt duzej predkosci jest/byl jedyna osoba, z ktora nie balam sie jezdzic z zamknietymi oczami.... przypominam sobie to codziennie czasem czesciej, oszukujac siebie, ze wcale tak nie jest....
|
|
|
|