 |
(odnoście cz.1 i cz.2 poprzedniego wpisu, z dedykacją dla wyjątkowego mężczyzny, który na mnie nie zasługuje..) Pisząc to, przywołując samo wspomnienie, łzy znowu płyną. Może nie kocham taką dorosłą miłością...ale jeśli już będę do takiej zdolna- obdarzę nią z całą pewnością właśnie Ciebie. Dziękuję, że dajesz mi na to szansę.
|
|
 |
Kiedy jej oddech trochę zwolnił, a łzy przestały tak niemiłosiernie płynąć, puściła rękę, za którą cały czas ją trzymał i przytuliła go, trzymała jego głowę w swoich rękach, czuła pod palcami delikatne włosy, przyłożyła usta do jego ucha, by wyszeptać, że go nie zostawi. Siedzieli tak nie wiem ile czasu, wtedy czas się nie liczył. Nie było go. Nie miała pojęcia co ma zrobić. Próbowała przeprosić za wyrządzony ból. Widziała jednak jego twarz, całą zapłakaną, niewyraźna, rozczochrane włosy i wiedziała, że słowa nie mają znaczenia.. Mimo to spojrzała na niego -Nie zostawiaj mnie. Zacznijmy jeszcze raz, od początku, powoli. Teraz to ja Ciebie proszę o drugą szansę..- powiedziała. Milczał. Bała się, bo myślała, że milczenie oznacza najgorsze.. Przytulił ją. Po chwili usłyszała -Nie wyobrażam sobie gdyby mogło Cie tu nie być. [cz. 2]
|
|
 |
Czuła, że musi mu to powiedzieć, że nie może już dłużej zwlekać i oszukiwać siebie i jego. Napisała mu w sms'ie, że jest coś ważnego. Przyjechał. Siedzieli w samochodzie na początku bez słowa. On na przednim, ona na tylnym siedzeniu. Patrzyli sobie w oczy, choć po jego pytaniu -O czym chciałaś porozmawiać? - ona spuściła wzrok. - Nie jestem pewna czy Cie kocham. - zamarł. Nie powiedział ani słowa przez dłuższą chwilę, po czym próbował dowiedzieć się kiedy pojawiły się w niej takie wahania. Poprosiła go jedynie, by usiadł obok niej. Zrobił to, znajdując się po minucie na siedzeniu z tyłu. Przytuliła go, choć tego nie chciał. -Przepraszam.- wyszeptała. Widziała jak zamyka twarz w dłoniach, a jego szczęka zaczyna lekko drgać, po chwili z jego oczu popłynęły łzy, łamiącym głosem wypowiedział słowa, które pokłuły jej serce: -Nie przepraszaj. Przecież nikogo nie można zmusić do uczucia. Wybuchła płaczem, łzy spadały z oczu coraz szybciej, nie mogła się opanować.[ cz.1]
|
|
 |
Zgodnie z zasadą 'Gdy Ci smutno, gdy Ci źle, weź nutellę, nażryj się' , powinnam spędzić większość mojego życia zajadając się słodyczami.
|
|
 |
Poczekam na to, aż zapukasz do mych drzwi, żeby oznajmić, że reszta życia to my i nic więcej się już nie liczy.
|
|
 |
Nie musiał nawet rysować sobie penisa na stopach- bez tego był chodzącym chujem.
|
|
 |
-Ehem, no więc jaki cel ma to spotkanie, bo nie bardzo mam czas i.. -Ta, nie bardzo masz czas? Siedziałbyś tu całą noc sam, gdybym nie przyszła. -Nie praw.. -Nie przerywaj mi. Chociaż raz daj mi skończyć to co zaczęłam. Siadasz tu każdego wieczora, zamykasz twarz w dłoniach.. - przejechałam jego ręką po wyrytych już dawno inicjałach. -Tęsknisz, nie mylę się. -Czy mogę już mówić?- skinęłam głową. -Jesteś nieomylna. Ale Ty też tu bywasz, nie mylę się? -Jak zawsze, również nieomylny. -uśmiechnął się, ale to nie był uśmiech, który oznaczał szczęście, był to uśmiech pełen żalu, taki pełen uczuć... Nie powiedział już nic. Jego dłoń ciągle spoczywała na wyrzeźbionym w drewnie symbolu. Moja zaś na jego dłoni. Spojrzał w moje oczy. Już wszystko wiedział.. -Nadal mnie kochasz. - wyszeptał. Nie wiem czy to było pytanie, czy stwierdzał fakt, w każdym bądź razie, nie odpowiedziałam. Przysunęłam się tylko bliżej, pocałowałam go delikatnie prosząc, by więcej mnie nie opuszczał. [część 7.]
|
|
 |
Następnego wieczora wyszłam z domu, według obmyślonego planu. Przebrnęłam przez kilka ulic, aż doszłam do celu. Na ławce ktoś siedział. Jeszcze nie wiedziałam kto, na razie był to jedynie zarys. Podeszłam bliżej, kiedy przeszły mnie ciarki. Stanęłam naprzeciw ławki.. Siedział tam. Siedział tam mój Michał. Taki jak kiedyś. Ten sam. -Mogę się przysiąść? -spytałam. Dostałam pozwolenie pod postacią kiwnięcia głową.Po czym usłyszałam pytanie : -Wiedziałaś, że tutaj będę?.. Wahałam się chwilę po czym powiedziałam : -No w sumie mogłabym skłamać, że nie, że nogi same mnie tu poniosły i spotykamy się przez przypadek, o to by było dobre, ale nie. Nie dziś. Dziś nie skłamię. Spodziewałam się Ciebie tutaj. A raczej miałam nadzieje na to, że dojdzie do tego spotkania. [część 6.]
|
|
 |
Kiedy wróciłam do domu było już naprawdę późno. Weszłam do środka, zdjęłam buty i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Wszyscy już spali, postanowiłam wziąć z nich przykład, chociaż dobrze wiedziałam, że nie zasnę, nie dziś. Przyłożyłam głowę do poduszki i okryłam nogi ciepłą kołdrą, po czym włożyłam w uszy słuchawki i słuchałam dalej mojej standardowej składanki. Pierwszy raz udało mi się przesłuchać całą- przecież miałam na to długą, nieprzespaną noc. Noc podczas której zastanawiałam się jak to będzie kiedy już zastanę Cię na naszej ławce i spytam co czujesz.. [część 5.]
|
|
 |
Nie piję. Chyba, że jestem sama albo w towarzystwie/ net
|
|
 |
A teraz? Teraz nie mam już niczego. Głownie Ciebie.
|
|
|
|