 |
Ja wiem, że to nie jest proste. To życie, ta miłość, ale trzeba dać radę, trzeba wziąść się w garść i wyjść światu na przeciw. Witać każdy dzień - nie koniecznie z uśmiechem na twarzy, ale z zadowoleniem z tego, że się jest na tym świecie. Nie trzeba udawać, ponieważ zawsze znajdzie się ktoś kto Cię rozgryzie, ktoś kto rzekomo poukłada Twój świat, a potem, nie patrząc na Twoje sprzeciwy, spierdoli Ci to co tak długo próbowałaś poskładać, najprawdopodobniej będzie to ktoś kto Cię 'kochał', a niestety po prostu pomylił znaczenie tego słowa.
|
|
 |
Kiedyś chciał spędzać ze mną każdą wolną chwilę, mówił o wszystkim, nie miał przede mną żadnych tajemnic i nie wykręcał się od niczego, nie kłamał, udowadniał miłość na każdym kroku, starał się tak, że nie było to podobne do chłopaka, nie pił, nie palił, uśmiechał się na każdym kroku. a teraz ? wszystko jest inaczej, a w moich oczach widać tylko łzy.
|
|
 |
- bier, beer, bière, cerveza... to co, jeszcze jednego leszka? / kumpela :D
|
|
 |
nawijając non stop głupoty zatrzymuje mnie na gadu do mniej więcej trzeciej, żeby tuż po świcie obudzić mnie telefonem z niemożliwie chamskim: "wyspana?". co za facet.
|
|
 |
To było przecież takie szczere - te pocałunki, uśmiechy, szczęście, uściski, wszystko kiedyś było tak cholernie szczere i prawdziwe, miłość? ona była ponad to, do czasu..
|
|
 |
- nie chcę. nie chcę tego czuć. - wyjęczałam Mu wprost w twarz desperackim tonem i łapiąc w dłonie Jego bluzę, odsunęłam Go minimalnie. - nie chcę Twojego zapachu. nie chcę czuć tych dreszczy na karku za każdym razem, kiedy mnie dotkniesz. i tej miłości, również. mam dość tej woni. dosyć rzekomego, złudnego szczęścia. - wybełkotałam na jednym wdechu. - zrobię wszystko byś zechciała to czuć. - po czym bezpruderyjnie wykorzystując swoją siłę, przyciągnął mnie do siebie. trzymając w żelaznym uścisku, całował, nie tyle, co dając na nowo poczuć tę miłość, a uzależniając mnie od niej.
|
|
 |
przepraszam, jak? jak to nazwałeś? miłość? w słowniku synonimów do "bestii" znalazłam jedynie brutala, potwora, poczwarę, ale nie, nie miłość. zapamiętam, brzmi przyjaźnie.
|
|
 |
coś we mnie pękło na widok kumpla, który zaciskając butelkę wódki w dłoni, nalał trochę do kwiatków postawionych na grobie znajomego z krótkim "rok temu nikt sobie nawet tego nie wyobrażał. stary, Twoje zdrowie. cholerny rok temu piliśmy jeszcze razem".
|
|
 |
zgasłam, równie nagle jak ta żarówka. coś poszło nie tak. w jednej sekundzie, z krótkim brzękiem rozprysnęłam się na malutkie elementy. przestałam świecić. już nie wołałam o pomoc, już była cisza, wyłącznie cisza. w grobowym milczeniu, zniszczona, zmiażdżona rzeczywistością, przestraszona, trzęsąc się, patrzyłam za odchodzącą miłością.
|
|
 |
żegnał mnie różami i wyraźnym bólem w oczach. - nie chcesz odchodzić. nie chcesz mnie zostawiać, widzę to. - wyrzuciłam Mu. - zdobywanie Cię było, jak podróż pociągiem. kolejne stacje. tudzież, pierwszy dotyk Twojej dłoni. pierwszy, nieśmiały buziak w policzek dany Ci na pożegnanie. w końcu coraz gorętsze pocałunki i szeptane z niepewnością wyznania. kiedy już prawie dotarłem do celu, nastąpiła awaria. cholera, banalnie to brzmi. mój pociąg się wykoleił. kilometr od Twojego serca. - abstrakcyjnie przedstawił naszą historię, po czym wziął głębszy oddech. - kochasz. kochasz Go, nie mnie.
|
|
 |
siedzę w kącie i milczę. zostaw mnie. nie narzekam. tylko niebo mi się sypie.
|
|
 |
Wiesz jakie miała próby samobójstwa ? kiedy chciała pociąć sobie żyły i wykrwawić się na śmierć - mama zawołała Ją by Jej w czymś pomogła, kiedy chciała utopić się podczas kąpieli - ktoś zapukał do drzwi łazienki, żeby szybko wyszła, kiedy chciała zażyć pierwsze lepsze tabletki i tak po prostu zasnąć i się nie obudzić- przyjaciele postanowili zrobić Jej niespodziankę, przychodząc do Niej, kiedy chciała rzucić się pod pędzący pociąg - okazało się, że odwołano kurs. A przez co to wszystko ? przez to cholernie trudne życie, z którym ledwo co sobie radziła oraz przez nieodwzajemnioną miłość do Niego. A teraz kim jest ? szczęśliwą dziewczyną, z kochającym mężem i dzieckiem w drodze.
|
|
|
|