 |
nie, nie rozumiem. nie kminię tej taktyki. nie wiem, co Tobą kieruje, prócz potwornej chęci by się na mnie zemścić. dziś, po kilku miesiącach, wspominam naszą rozmowę z zapewnieniami, że zostaniemy kumplami, jeśli coś nie wypali. Ty pewien trzymania inicjatywy, ja łudząc się, iż mówisz poważnie. nie ma sprawy - próbuj mnie niszczyć. opracuj tylko plan b, na wypadek gdyby cios kierowany we mnie, odbił się w Twoim kierunku i zaatakował. choć nie, przecież ostatnim razem wcale nie bolało, prawda?
|
|
 |
na tą chwilę mam tylko gorzkie wyobrażenie tego, jak przebiegną święta. po pierwsze - ani trochę nie będą przypominać tego, co uznaję pod tym pojęciem, bo to nie boże narodzenie i nie można śpiewać kolęd, jeśli wciąż chce się udawać normalnego. po drugie - wielkie plany w postaci dobrego zagospodarowania czasu i ogarnięcia wielu spraw, nie wypalą. w efekcie po trzecie - ze wszystkim idei na te kilka dni spędzony czas ograniczy się do napawania Nim, wykorzystując cholerną przepustkę.
|
|
 |
jakie znaczenie miały akcje, które miał wpisane w akta? wiedziałam jaki jest i że nigdy nie myśli o zasadach. tak, często bolały mnie Jego zachowania. zaciskałam zęby na wieść o każdym bajerowaniu innej, choć na tym się kończyło, na informację o Jego kolejnym zatrzymaniu czy raz widzianym typie, który z połamanym przez Niego nosem leżał w szpitalu. tylko, zaakceptowałam to. któregoś listopadowego wieczoru, kiedy otworzył się przede mną, kiedy w jesiennym deszczu mówił o realiach naszej wspólnej egzystencji, odpowiedziałam: "chcę Ciebie, właśnie takiego. i będę, pamiętaj".
|
|
 |
odróżniać zwycięstwa od pomyłek to nie sztuka, sztuka to w pomyłkach odnaleźć walkę ducha
|
|
 |
pocieszasz mnie alkoholem? Ty nie bądź bezczelny - to jakbyś ocierał mi łzy papierem ściernym
|
|
 |
więc bierz mnie jakiego chcesz kochanie , zjedzmy kolacje, ch*j ze śniadaniem
|
|
 |
i niekoniecznie jaram się tym, co podsuwa mi wzrok
|
|
 |
.. że masz dziary w dziwnych miejscach, że się kochasz przy Beatlesach ;))
|
|
 |
olej pozory, spójrz mi w oczy, zeskanuj duszę, otrzyj łzy, złap za rękę, pomóż uciec
|
|
 |
biegnę we mgle, nie wiem gdzie, wybacz , czasem coś ma się kończyć, by mogło się zaczynać
|
|
 |
było za późno gdy przejrzał to, zrozum - ta miłość wszystkich wokół wpędza do grobu
|
|
 |
myślał o niej, gdy miał ją przy ustach , ból rozsadzał skronie, cicha autodestrukcja
|
|
|
|