 |
Ty morderco. Wyrwałeś mi serce.
|
|
 |
tak wiele rzeczy powinnam Ci powiedzieć. wyliczyć, ile to razy o Tobie śniłam i ile razy nie mogłam przez Ciebie zasnąć. udowodnić Ci, że mam uśmiech przeznaczony tylko dla Ciebie.. i spojrzenie takie też mam.
|
|
 |
Już wiem, kiedy nadchodzisz, poznaję z daleka Twój głos, znam na pamięć ten dołek w policzku, gdy się uśmiechasz i wiem to, że pachniesz markowymi perfumami i masz śliczne, piwne oczy, jedyne co chciałabym wiedzieć, to jak smakuje Twój pocałunek. Poczuć go jeszcze ten jeden raz ..
|
|
 |
Lubiłam szarpać Go za rękaw i troczki od kaptura. Lubiłam trzymać ręce w Jego kieszeniach, pełnych papierków po gumie do żucia. A gdy odszedł, uświadomiłam sobie, że zostawiłam w tej kieszeni także swoje serce .
|
|
 |
Zauroczenie. poznajesz chłopaka, podoba ci się, nawet bardzo. wstydzisz się zagadać ale cały czas o nim myślisz. zastawiasz się jaki jest, co lubi. stwarzasz w swojej głowie sytuacje w których moglibyście się bliżej poznać. ukradkiem patrzysz na niego gdy ten przechodzi akurat obok. wyłapujesz wszystkie informacje o nim z rozmów innych osób. stawiasz wnioski. kreujesz jego obraz w wyobraźni i nie jesteś świadoma tego ze to fikcja. i wtedy on zwraca na ciebie uwagę. zaprasza na spacer. idziesz ze spoconymi dłońmi, z przyspieszonym biciem serca gotowa spotkać chłopaka o którym już przecież tyle wiesz. wtedy następuje zawód. nie potrafisz dopasować obrazu z twojej wyobraźni z rzeczywistym. bo jest mniej romantyczny niż sądziłaś. bo to że gra na gitarze było tylko plotka. bo jest mniej idealny? bardziej normalny? więc cały czar pryska.
|
|
 |
i wiem, że wybaczając Ci popełnię kolejny błąd, ale inaczej nie potrafię..
|
|
 |
dzielą nas nie tylko kilometry, ale także twoja obojętność.
|
|
 |
-Może... Może uda nam się to naprawić.
Byliśmy tacy szczęśliwi. Pamiętasz?
Ty i ja... Wtedy było MY!
-My to teraz ja i ona.
|
|
 |
czuję dotyk Twej dłoni na moim policzku, potem zbliża się Twój oddech,
zaczynamy się całować, tak namiętnie całować jakbyśmy byli parą..
i nagle.. nagle się budzę cholera jasna.
|
|
 |
Dała sobie dziesięć minut, żeby zatrzeć ślady po największej miłości swojego życia..
|
|
 |
Odchodziła w zamierzonym pośpiechu. Wymyśliła sobie, że tak będzie mniej boleć. Albo jeśli nie mniej, to przynajmniej krócej.
|
|
 |
Spakowała jedną trzecią życia w dwie podróżne torby i odeszła. Ta z rzeczami z ostatnich dwóch lat była prawie pusta.
|
|
|
|