 |
|
Zapal znicz, podnieś w góre dłoń, za swych wszystkich braci, którzy w jednej chwili gdzieś odeszli stąd...
|
|
 |
|
I wiedz, że z Tobą pod prąd mogę iść,
nawet stąd, przez tą autostradę życia...
|
|
 |
|
I jeśli Bóg mnie wezwie dzisiaj na ostateczny sąd, nie mam nic do ukrycia...
|
|
 |
|
Twe słowo pomaga mi powstać, a cisza jest gorsza, niż brak tlenu...
|
|
 |
|
Im więcej myślę, tym mniej rozumiem,
a mówiąc ściślej, czasem są jak manekiny bez sumień...
|
|
 |
|
Wiem, że życie ze mną nie jest lekkie...
|
|
 |
|
I powiedz dokąd doprowadzi ta droga, sam wiesz najlepiej, że nic nie rani jak słowa..
|
|
 |
|
Zaślepieni marnym złotem, do celu po trupach, sprzedali swoje dusze za bezcen i jeszcze zaplacili diabłu aby zmroził ich serce...
|
|
 |
|
Widzę jak krwawi, znaczy szlak szkarłatną smugą ,
ich to bawi, lecz zapamietają twarz tą długo...
|
|
 |
|
Bo to życie, to nie żaden marny serial,
choć czuję że barwy wojny to Barwy Szczęścia...
|
|
 |
|
Więc patrz na mnie kiedy mówię do ciebie,
bo nie wiem, czy ty masz armię słów, czy tylko chłód...
|
|
 |
|
I nie wiem, czy to dobrze, kiedy utkwisz wzrok w butach,
gdy masz problem moje oczy krzyczą "Spójrz tutaj!"
|
|
|
|