 |
w życiu nie ma klawiatury, nie można wcisnąć delete lub backspace.
|
|
 |
wrogów mi nie brak, bo tak to działa, mój każdy sukces to ich osobisty dramat.
|
|
 |
miałam dziś wenę twórczą i narysowałam jego portret, rysowanie penisa zwanego potocznie chujem nie jest wcale takie trudne.
|
|
 |
on ma ją, ja mam szlugi. oboje znaleźliśmy szczęście.
|
|
 |
codziennie wracam do wspomnień. widzę Nas. siebie przy facecie moich marzeń z uśmiechem na twarzy, Ciebie wpatrzonego w moje źrenice. codziennie patrzę się w tył i mam przed oczami Ciebie, podającego rękę i słyszę "chodź, idziemy kochanie." a wiesz dlaczego wspominam? bo mi tego brakuje, cholernie.
|
|
 |
najgorsze jest to, że w chwilach dla nas okropnych musimy jeszcze znosić samego siebie.
|
|
 |
pod koniec zawsze musi być dobrze, jeśli nie jest dobrze znaczy, że to jeszcze nie koniec.
|
|
 |
jeżeli sens nie ma sensu, a brak sensu ma sens, to co jest bezsensowne?
|
|
 |
zanim mnie poznasz, pomylisz się tysiąc razy.
|
|
 |
chyba moim nowym uzależnieniem jest okłamywanie samej siebie.
|
|
 |
to przeznaczenie tu rozdaje karty, my tylko musimy rozegrać partię na jego zasadach.
|
|
 |
[cz.1]przebudziwszy się jakiś czas temu, nie mogąc na nowo usnąć, przewracała się z boku na bok. obróciwszy się do do niego, opuszkami swoich palców przejechała po jego spierzchniętych ustach. obudził się. jeżdżąc po pościeli ręką, chcąc ją przytulić zauważył że leży w łóżku osamotniony. podniósł się, ujrzawszy ją siedzącą po turecku na podłodze. ten codzienny widok nie zdziwiłby go, gdyby nie fakt, że na palcu wskazującym trzymała pistolet, kręcąc nim jak zazwyczaj swoimi kruczo czarnymi włosami. odskoczył, opierając się o ścianę. przykrywszy kołdrą swoje nagie ciało, przerażony jak nigdy dotąd spytał co wyprawia. - widzisz kochanie... wydaje mi się, że w naszym związku, a raczej byłym związku brak urozmaiceń. dobrze bawiłeś się ostaniej nocy? - co to ma do rzeczy, co ty do cholery wyprawiasz? - próbował krzyknąć, jednak wydukał to z siebie drżącym głosem. - ja też się dobrze bawiłam ostatnimi nocami zalewając poduszki łzami jak tsunami ubogie kraje.
|
|
|
|